21 października policja aresztowała Piotra T., specjalistę od wizerunku, odpowiedzialnego między innymi za metamorfozę Andrzeja Leppera, pod zarzutem rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem dzieci, zwierząt i z użyciem przemocy. Wiele osób zastanawiało się, dlaczego dopiero teraz.
Jak ujawnia rzecznik prokuratury Warszawa-Praga, Marcin Saduś, chodziło o to, by tym razem już się nie wywinął.
Poprzednia próba postawienia go w stan oskarżenia nie powiodła się ze względu na brak wystarczająco mocnych dowodów. Tymczasem Piotr T. poczuł się tak bezkarny, że zaczął wręcz obnosić się ze swoim zboczeniem, chwaląc się publicznie zdjęciami, na których obściskuje kambodżańską dziewczynę, wyglądającą na góra 13 lat. Kupił ją od rodziny za tysiąc dolarów - tyle wynosiła wartość pierścionka, który jej podarował. Specjalista od wizerunku zapowiadał, że wezmą ślub, a Sa Na szybko urodzi mu syna.
Zanim jednak do tego doszło, policja wyprowadziła go w kajdankach z jego warszawskiego mieszkania.
Jak zapewnia rzecznik prokuratury, tym razem są nikłe szanse, by mu się upiekło. Chociaż rodzice Piotra T. oraz jego pozostawiona w Kambodży narzeczona przekonują, że został wrobiony, policja znalazła wystarczająco mocne dowody, by postawić mu solidne zarzuty.
Cała sprawa ma początek w czerwcu 2015 r. Wtedy to policjanci otrzymali od niemieckich funkcjonariuszy informację, że na komputer znajdujący się w domu, w którym mieszka Piotr T., ściągane są treści pornograficzne z udziałem osób małoletnich - ujawnia Marcin Saduś. Policjanci zdecydowali się wejść do tego pomieszczenia i zabezpieczyć komputery, z których korzystał Piotr T. Wtedy nie postawiono mu zarzutów. Powołaliśmy biegłego z zakresu informatyki, który zbadał komputer. Okazało się, że zainstalowany był program, który umożliwiał ściąganie i rozpowszechnianie takich plików, jak również samą obecność takich plików. Łącznie to jest 500 plików - zdjęć z pornografią dziecięcą i 500 plików filmów z pornografią z udziałem małoletnich. Oprócz tego jeden film z przemocą i jeden film z udziałem zwierzęcia. Program usuwano z komputera, biegłemu udało się go odtworzyć.
Piotr T. nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 12 lat więzienia.