Po śmierci brata w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem, Jarosław Kaczyński skupił wszystkie swoje siły i działania w kierunku przejęcia władzy w Polsce. Stworzona przez niego partia w ostatnich wyborach uzyskała większość głosów i od tamtej pory w kraju zapanowała "dobra zmiana", której głównym efektem jest wszechobecny chaos, głęboki podział społeczeństwa oraz regularne strajki i manifestacje. Choć zmiany bezpośrednio wprowadzane są przez rząd, na czele którego stoi Beata Szydło, to właśnie Jarosława uważa się za ich głównego autora.
Od kilku dni PiS świętuje półmetek kadencji i z tej okazji na prezesa spływa morze podziękowań, pochwał i gratulacji od współpracowników oraz "wyznawców". Nie jest bowiem tajemnicą, że Kaczyński urósł w oczach niektórych do roli "wizjonera", "męża stanu" i bohatera narodowego. Wazeliniarstwo w otoczeniu Jarosława stało się nawet inspiracją dla Roberta Górskiego z Kabaretu Moralnego Niepokoju do stworzenia serialu Ucho Prezesa. Jednak to, co śmieszy w satyrze na ekranie, niekoniecznie jest równie zabawne w rzeczywistości.
Szczególnie żenująco wypadają w tym kontekście zwłaszcza wywiady dziennikarzy Telewizji Polskiej, którzy w trakcie rozmów z prezesem nie są w stanie ukryć podziwu i umiłowania dla niego. Najwięcej negatywnych komentarzy za swój uniżony styl zbiera Danuta Holecka, której pytania sprowadzają się przeważnie do wychwalania Kaczyńskiego i jego partii. "Kult jednostki" widać też w materiałach Wiadomości, które skupiają się głównie na przedstawianiu prezesa jako "wybawcy narodu" i wyliczaniu sukcesów jego partii.
Na Kaczyńskiego spływa także deszcz nagród, m.in. od braci Karnowskich, którzy uważają Jarosława za następcę Piłsudskiego, a nawet sugerują, że potrafi... przewidywać przyszłość.
Wręczając prezesowi nagrodę dla Człowieka Roku Forum Ekonomicznego mówili: To jest rok zmiany, rok przełomu. To Jarosław Kaczyński jest wielkim menadżerem tej zmiany.(...) Konsekwencja, żelazna wola działania, zdolność podnoszenia się po porażkach, także dobra elastyczność, umiejętność kreowania wizji, wyobraźnia polityczna, ekspercka wiedza w wielu dziedzinach".
Kaczyński podziękował wówczas za peany na swoją cześć, choć podkreślił, że są pełne przesady. Okazuje się bowiem, że prezes nienawidzi tego rodzaju czołobitności i nie szanuje wazeliniarzy. Widzi, że tego typu uniżony styl np. u dziennikarzy jest przedmiotem kpin i odwraca uwagę od rzeczywistego przekazu. Ponoć czuje się bardzo skrępowany, gdy jest traktowany niemal jak obiekt kultu.
To go peszy. Jarosław Kaczyński nie jest zwolennikiem takich hołdów, może czasami nawet nieco go to denerwuje - mówi w rozmowie z WP Adam Lipiński, wiceprezes PiS i współpracownik Kaczyńskiego od blisko 30 lat. Myślę, że stwierdzenie "kult jednostki" jest nieadekwatne, bo ma określone konotacje historyczne, które tutaj nie mają zastosowania. Ale to prawda, że prezes ma olbrzymi autorytet w naszym środowisku, niektórzy wyrażają go głośno, może czasami przekraczają jakieś granice.
Jak twierdzi Lipiński, prezes wlicza jednak tego rodzaju "hołdy" w cenę uprawiania polityki.
Pewnie w polityce tak już po prostu jest. (...) PiS to typowa partia wodzowska - nie tylko w wymiarze funkcjonalnym, ale też mentalnym. Dlatego czy Kaczyński tego chce, czy nie, musi pozwolić na stawianie się na piedestale. Nawet, jeśli go to krępuje i mierzi - tłumaczy wiceprezes PiS.
Podejrzewaliście, że prezes jest aż tak skromny?
**"Dziękuję, Beato". Kaczyński szybko przeszedł od słów do czynów
**