W kwietniu tego roku Sąd Apelacyjny uznał Dariusza K. winnym spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i wydał wyrok sześciu lat więzienia i 10-letniego zakazu prowadzenie pojazdów mechanicznych.
Trzy lata temu celebryta, pędząc luksusowym BMW po ulicach warszawskiego Ursynowa, potrącił 63-letnią Ewę J., wracającą z niedzielnej wizyty u wnuków. Przechodziła przez jezdnię na pasach i zielonym świetle, jednak Dariusz K. był w takim stanie, że nie zwracał uwagi na sygnalizację świetlną. Kobieta poniosła śmierć na miejscu, jednak Dariusz K. nie wyglądał na specjalnie tym przejętego. Nawet nie próbował pomóc kobiecie.
Jak w trakcie procesu wyjaśnili biegli, mało co wtedy do niego docierało, gdyż znajdował się pod wpływem kokainy, którą zażył półtorej do dwóch godzin przed wypadkiem.
Niestety, w toku procesu wyszło na jaw, że policjanci nie dopatrzyli formalności i zbyt późno skierowali celebrytę na badania w kierunku obecności narkotyków w organizmie. Dlatego sędzia w procesie apelacyjnym musiała obniżyć wyrok sądu pierwszej instancji, który rok wcześniej skazał Dariusza K. na siedem lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
W trakcie procesu celebryta oraz jego obrońcy żarliwie zapewniali, że nigdy nie zażywał on narkotyków. Po wyroku zmienili jednak zdanie i obecnie zasypują sąd wnioskami o odroczenie wykonania wyroku z powodu głębokiego uzależnienia skazanego od środków odurzających.
Dariusz K. nie zgłosił się na odbycie kary w pierwotnym terminie, czyli 30 czerwca. Jego prawnicy wytłumaczyli, że najpierw musi przejść skuteczny odwyk. To swoją drogą ciekawe, że ponad dwa lata, które spędził w areszcie nie oduczyły go ćpania.
Jak informuje Fakt, celebryta wpadł ostatnio na pomysł, by leczenie odwykowe przejść w zagranicznej klinice. Najlepiej w Berlinie.
Ma bowiem pretensje do Polaków o to, że krzywo na niego patrzą, co rani jego delikatną psychikę.
Odkąd opuścił areszt, na ulicy witają go krzywe spojrzenia i uśmieszki - ujawnia informator tabloidu. _**Zdarzali się ludzie, którzy krzyczeli za nim "morderca".**_
Wy też współczujecie Darkowi tak bardzo, jak my?
W tej sytuacji obrońcy Dariusza K. złożyli w sądzie wniosek o umożliwienie skazanemu leczenia odwykowego w berlińskiej klinice. Mają nadzieję, że tam poczuje się wystarczająco komfortowo.
Sąd rozpatrzy wniosek w przyszłym tygodniu.