Sprawa molestowania w Hollywood, która ujrzał światło dzienne po seks-aferze rozpoczętej przez oskarżenia dotyczące Weinsteina, wciąż jest na językach świata. Główny jej "bohater", Kevin Spacey, zdążył pożegnać się już ze wszystkimi honorami świata filmu po tym, jak przyznał, że mógł molestować 14-latka.
Choć nikt chyba nie spodziewał się, że znajdzie się osoba, która będzie bronić aktora, znany brytyjski muzyk, Morrissey, nie tylko staje po stronie Kevina, ale też... tłumaczy jego postępowanie.
Z tego, co mi wiadomo, znalazł się w sypialni z 14-latkiem. Kevin miał 26 lat, chłopak 14. Zastanawiam się, gdzie byli jego rodzice. Czy chłopak nie wiedział, czym to się skończy? - pyta Morrissey.
Ja nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji w mojej młodości. Nigdy. Zawsze miałem świadomość, czym to pachnie. Gdy znajdujesz się w czyjejś sypialni, musisz wiedzieć, do czego to prowadzi. Dlatego to nie brzmi dla mnie wiarygodnie. Spacey jest niesprawiedliwie atakowany.
Definicja molestowania i seksualnej napaści w dzisiejszych czasach jest naginana i stała się zbyt pojemnym pojęciem - dodaje muzyk.
Brytyjski muzyk starannie pominął fakt, że w przypadku aktora nie chodzi o jedno zdarzenie sprzed 30 lat, ale regularne, trwające trzy dekady, naganne zachowanie – na planach filmowych, teatralnych i w sytuacjach prywatnych.
Poza tym, naprawdę nie widzi niczego nagannego w stosunku seksualnym dorosłego mężczyzny z dzieckiem?
**Gwiazdorzy Hollywood oskarżani o molestowanie
**