Natalia Lesz nie musi wygrywać w programie rozrywkowym, żeby mieć porsche. W zasadzie w ogóle niewiele musi. W karierę zainwestował jej ojciec i wszystko ma z górki. Oburza się o to, że tak o niej piszemy, ale w zasadzie co mamy pisać? Że jest samodzielną dziewczyną, która przeszła w życiu wiele zakrętów? Jeżeli przeszła, to tylko z własnego wyboru.
W ostateczności, jeżeli nawet nic jej nie wyjdzie i tak odziedziczy kilkadziesiąt milionów złotych, więc może spokojnie próbować sił w show-biznesie. Nie ma nic do stracenia.
Szczególnie że wszystko układa się po jej myśli. W Tańcu z gwiazdami za partnera dostała zwycięzcę poprzedniej edycji, Łukasza Czarneckiego. Żeby przypadkiem nie odpadła w pierwszym odcinku.
Czy powtózy sukces Anki Guzik? Pewnie nie - Natalka jest na to trochę zbyt zimna. Ale do połowy programu mają szansę dotrwać. Jej kolega zapewnia Super Express, że trenują już pełną parą:
Łukasz ostro wziął się za Natalię. Bardzo ciężko trenują, więc chyba mają szansę.