Wkrótce minie osiem lat, odkąd Marina Łuczenko, obecnie Szczęsna, ostatecznie rozstała się z Wojciechem Łozowskim, wokalistą Afromental. To był burzliwy związek. Za pierwszym razem wytrzymali ze sobą trochę ponad rok. Po kilku miesiącach od rozstania postanowili dać sobie drugą szansę, jednak Marina szybko nabrała podejrzeń, że Łozo chce się przy niej wypromować.
Z perspektywy czasu to brzmi zaskakująco, ale rzeczywiście był taki okres, gdy Łuczenko zapowiadała się na gwiazdę. Operacja strun głosowych i ślub z piłkarzem, któremu Juventus Turyn płaci 3,5 miliona euro rocznie, trochę podkopały jej motywację do zrobienia kariery.
Dowodem na to niech będzie fakt, że najnowsza płyta Mariny powstawała półtora roku. No ale najważniejsze, że w końcu jest i mężowi Mariny bardzo się podoba.
Wojciech Szczęsny pochwalił się nawet u Kuby Wojewódzkiego, że osobiście napisał tekst do jednego z utworów, piosenki I do. Marina bowiem, jak wyznał, ma zwyczaj nagrywać w "języku nijakim", który nie zawiera głębszego przesłania ani nawet sensu: Szczęsny o pieniądzach: "Nie muszę na nie patrzeć. W dobrych restauracjach kobiecie dają karty BEZ CEN"
Płytą żony zdążył już zachwycić się na Instagramie, nazywając ją "genialnym krążkiem" i zachęcając do kupna.
Łozo okazał, niestety, nieco mniej entuzjazmu. Jego zdaniem, płyta Mariny nie jest tak szczera, jak mogłaby być.
Ten najnowszy numer spoko, natomiast ciągle czuję myślenie komercyjne, a chciałbym, żeby Mara siadła i walnęła, co tam jej w serduchu gra. Chyba, że to jest to, to ok. Wtedy może nie do końca to jest dla mnie - wyznał w rozmowie z Faktem. Staram się posłuchać, co Mara puszcza i co tam wymyśla, bo prawie dwa lata spędziliśmy blisko ze sobą. Jest jedną z najfajniejszych wokalistek, jakie poznałem w życiu. Mara ma wszystko: jest przepiękną kobietą, ma super poczucie gustu, ma poczucie rytmu, umie się ruszać, umie się ubrać, ma poczucie estetyki. Natomiast jeszcze czekam na nią taką, która się wyrzyga z rootsowych emocji swoich, taką, która się obnaży, nie patrząc na cały świat dookoła.
Czyli śledzi karierę swojej byłej dziewczyny... Przy okazji pochwalił się, że podczas pobytu w Londynie spotkał się z "Marą" i jej mężem, którzy jeszcze wtedy tam mieszkali.
Pogadaliśmy sobie, zaprosili mnie nawet do siebie - wspomina muzyk.
Może Marina i Łozo powinni zaśpiewać coś razem? Wojtuś na pewno napisałby tekst.