Zeszłotygodniowy odcinek _**Azja Express**_ okazał się wielkim rozczarowaniem dla sześciorga uczestników, którzy po cichu założyli "gang” przeciwko Antoniemu Pawlickiemu i Pawłowi Ławrynowiczowi. Stało się jasne, że półfinał nie ułoży się po ich myśli.
Nie przypuszczałam, że będziemy musieli eliminować się nawzajem - wyznała Marta Wierzbicka. Inaczej wyobrażaliśmy sobie ten finał.
Półfinał bez udziału Antka Pawlickiego i Pawła Ławrynowicza, którzy wygrali immunitet, rozpoczął się w Pune. Prowadząca Agnieszka Woźniak-Starak poinformowała uczestników, że do wygrania jest drugi immunitet, a pierwsza część misji odbędzie się na miejscowym targu. Polegała ona na przewiezieniu losowo wybranego towaru za pomocą roweru.
Joanna Przetakiewicz i Łukasz Jakóbiak wybrali w ciemno furgonetkę,która okazała się wypełniona wielkimi, nieporęcznymi garami. Marta Wierzbicka i Staszek Karpiel- Bułecka musieli przewieźć kilkadziesiąt świeżych jajek.
_**Zrobiła się jajecznica taka, że omlet można było zrobić**_ - wyznał Staszek.
Jak mam kierować tym rowerem? Jaka kierownica? - żaliła się Przetakiewicz. Przecież mam plecak na niej.
Ja nic nie widziałem, plecak mi przysłaniał oczy - narzekał Michał Piróg. Przecież ja jestem niziołem.
Mimo wątpliwości, to właśnie jemu i Piotrowi Czaykowskiemu udało się przewieźć jako pierwszym cały towar i mogli wyruszyć w dalszą drogę. Tymczasem Antek i Paweł nie przestawali cieszyć się z immunitetu.
Nareszcie nie musimy spać razem w łóżku - wyznał Paweł. Przez cztery tygodnie musieliśmy spać w jednym łóżku. Ktoś tam siku robił za szatnią. Bo Ganges to przynajmniej przepływa, chociaż też jest brudny.
Co ty bredzisz? - zdziwił się Pawlicki. Mówisz mi, że w Gangesie jest czyściej niż tu? Zrozum, jak ludzie to zobaczą, to jest kompromitacja. My się już kompromitujemy, stary, a ty się kompromitujesz podwójnie. Sam sobie przeczysz. Pieprzysz o jakiejś paranoi, że wszyscy sikają!
Tymczasem na miejsce zadania jako pierwsi dotarli Przetakiewicz i Jakóbiak. Ze słów umieszczonych w różnych częściach skały, na którą trzeba było się wspiąć, żeby je odczytać, należało złożyć znane przysłowie.
Ja dzisiaj tak klęłam, że ja nawet nie wiedziałam, że istnieją takie przekleństwa - poskarżyła się Joanna do kamery. Ja się tu połamię na tej skale... Było tam słowo, które słyszałam po raz pierwszy w życiu. Wżdy? Co to za słowo? Tu czegoś nam brakuje, rozumiesz?
Tymczasem na miejsce przybyli kolejni członkowie "gangu", czyli Piróg i Czaykowski.
Nie mów teraz głośno - ostrzegła Łukasza Joanna. Ciiii, Chodź - po czym schowali się za krzakami. Ja zawsze byłam dobra z polskiego - wyjaśniła. Myślałam, że mi to zadanie pójdzie ot tak. To są tak pojebane słowa, że mogą się odwrócić.
Marcie Wierzbickiej też nie bardzo szło, ale przynajmniej rozpoznała autora cytatu.
Nikt tak na co dzień Reja nie cytuje - żaliła się do kamery.
Chociaż nie miała wielkiego przekonania do tego zadania, ostatecznie to właśnie jej udało się poprawnie zestawić słowa w przysłowie: "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają".
Tym samym wygrała miejsce w finale dla siebie i Staszka i oboje dołączyli do Antka i Pawła w hotelu z basem, z zasikaną, jak już wiemy, wodą.
Naprawdę się cieszycie? - zdziwiła się Marta. Jakie macie numery pokojów? My też takie mamy, więc wypad.
Widzisz, Paweł, wolą mój pokój, bo u mnie ładnie pachnie, a u ciebie najarane - żalił się Antek. Już cztery tygodnie z tymi cygaruchami.
Nie narzekaj, jeszcze się z nim ożenisz - zapowiedział Staszek.
Pozostali uczestnicy przystąpili do szukania pokoju.
Po prostu pójdziemy do hotelu - zaproponował Jakóbik. Ja ci to załawię.
Pierwszy raz jesteśmy w bogatszym rejonie niż normalnie i oni są tutaj maksymalnie niepomocni - narzekała Joanna. Jak tylko słyszą, że nie mamy pieniędzy, to od razu odmawiają. O, tu są jacyś ludzie lepiej wyglądający. Turyści. Może zapłacą nam za pokój? Miałam moment takiego czegoś, że rezygnuję. Mam ku*wa dosyć łażenia za jakimiś obcymi ludźmi i proszenia ich. Moi synowie zawsze mówią: mama, ty się nigdy nie poddajesz i to mnie trzyma przy życiu.
Piróg przeżywał załamanie nerwowe.
Z pustego i Salomon nie naleje - stwierdził. Przecież sam sobie domu na polu nie wybuduję. Nie mam już motywacji. Mnie w ogóle nie interesuje żadne podnoszenie na duchu. Byłem gotów złamać regulamin programu i zostać dyscyplinarnie wyrzuconym.
Ostatecznie dzięki Czaykowskiemu, który okazał się silniejszy psychicznie, wylądowali w całkiem eleganckim pokoju w pensjonacie.
Następnego dnia do walki o amulet stanęli: Joanna, Staszek, Michał i Antek, którzy zostali uznani przez swoich partnerów za spokojniejszych z pary. O wygranej miały zadecydować pomiary ciśnienia w różnych, stresujących sytuacjach. Tymczasem pozostałe osoby z pary wybierały zadania dla przeciwników swoich partnerów.
Wierzbicka bez namysłu wybrała dla Antka karaluchy, zaś Paweł dla Michała kubeł zimnej wody. Ponieważ Łukasz wybrał dla Staszka rażenie prądem, więc dla Joanny zostały szczury.
Pierwsza próba była jednakowa dla wszystkich i obejmowała przemarsz wielkiego włochatego pająka po ich ciele. Przetakiewicz z wrzaskiem odmówiła wykonania zadania.
Joanna, to taki jakby piesek, tylko miejscowy - zachęcał ją Łukasz.
Próbę szczurów przeszła jednak zwycięsko.
Były śliczne, bialutkie, pomyślałam, że to takie kotki - wyjaśniła. Dajcie buzi cioci!
Nie zdziwiłem się, że Paweł wybrał dla mnie kubeł wody - wyznał Piróg. Oni grają na osłabienie przeciwnika
Ja myślę,że Marta nie zrobiła tego specjalnie, żeby mi skoczyło ciśnienie - stwierdził Antek po próbie karaluchów. Mam nadzieję.. Ja mam jeszcze w majtkach tego karalucha.
Mimo to okazało się, że to właśnie Pawlicki zachował zimną krew i wygrał amulet.
Myślę, że grupa zaczyna nam zazdrościć sukcesów - wyznał aktor.
Dalszy wyścig rozegrał się już tylko między Michałem i Piotrem oraz Joanną i Łukaszem. Do finału dostanie się ta para, która jako pierwsza dotrze na przystań promów w Mandwa Jetty.
Pierwsze zadanie polegało na odnalezieniu sklepu na ulicy wypełnionej sklepami o identycznych nazwach. Michałowi i Piotrowi udało się jako pierwszym odnaleźć właściwe miejsce, chociaż w dużej mierze zadecydował przypadek. Na miejscu zastali kamerę z filmikiem, na którym uczestnicy, którzy już odpadli, zadawali im pytania. Każda błędna odpowiedź kosztowała pięć minut przestoju.
Dzięki tej karze udało nam się nawiązać kontakt wzrokowy z panami ze sklepu i jeden z nich zaoferował się podwieźć nas na miejsce zadania - wyznała Joanna.
Kolejnym zdaniem było znalezienie słonia z logo Azja Express, który okazał się, na szczęście sztuczny, a następnie wykonanie określonej ilości zdjęć ściśle określonych osób, siedzących na słoniu.
Jak czytasz te instrukcje, to się wydaje proste. Ale jak masz pozbierać tyle konkretnych osób i namówić je na zdjęcie? - narzekał Piróg.
Joanna za to była w swoim żywiole.
Ja się świetnie bawię - wyznała. Zupełnie jakbym wróciła do czasów dzieciństwa, przedszkola.
Ja nie chciałem tego finału, ale postanowiłem, że jednak będę się ścigał - wyznał Michał w samochodzie, wiozącym go z Piotrem na przystań promową. Bo wiesz, Antek i Paweł tak strasznie trzymali za nas kciuki, aż im zbielały, nie chcę im zrobić przykrości.
Nie jest tajemnicą, że Pawlicki i Ławrynowicz spośród wszystkich par, to właśnie Michała i Piotra najchętniej nie zobaczyliby w finale.
Na pewno byłaby szczęśliwa, gdybyśmy to my znależli się w finale - wyznała Przetakiewicz. Pokazałabym, że laski dają radę.
Marzenie się jednak nie spełniło, bo wcześniej do celu dotarli Michał i Piotr.
Dzięki wam - zwrócił się Piróg do Pawła i Antka. Widziałem, jak zaciskaliście pięści.
A gdzie prezesowa? - zaniepokoili się Pawlicki i Ławrynowicz
A, zatrzymała się w spa - odpowiedział Michał.
Jestem tak szczęśliwa, bo w końcu zrobiliśmy dwanaście na trzynaście odcinków - wyznała pozostawiona na przystani Przetakiewicz. Ja sie tylko boję jednego: że jak wrócę do domu to chociaż prowadzę szalone życie pod względem towarzyskim, to mi będzie tego brakowało. Będę się nudziła.
Jestem szczęsliwy człowiekiem - wyznał Jakóbiak. Wiem, że niektórzy będa mnie krytykować, ale dzięki temu stanę się jeszcze silniejszy.
**Spięcie Pawlickiego i Ławrynowicza w "Azja Express". "Stary, my się już kompromitujemy"
**