Nie żebyśmy odkryli Amerykę, ale uprzejmie donosimy, że romans Jakimowicza i Rutowicz był od początku ściemą. Do zostania parą przekonał ich menedżer i produncenci reality show. Jola i Jarek zgodzili się, żeby przetrwać.
Nie, nie żeby się dorobić, albo zrobić karierę. To zbyt wielkie słowa. Oni potrzebowali popularności, żeby mieć co zjeść. Dosłownie.
Jarek trafił do reality show będąc już naprawdę na krawędzi. Upadł jego wieloletni biznes - knajpa w centrum Warszawy. Po karierze aktorskiej też nie pozostało wiele. Jakaś rólka w serialu, którą odgrywał ze smutną, zmęczoną miną. Romans z Jolą był jego jedynym ratunkiem. Dzięki temu miał pretekst, by pojawić się kilka razy w telewizji i trochę o sobie przypomnieć.
Nie twierdzimy, że nadal nic ich nie łączy. Być może ta sytuacja zbliżyła ich do siebie i z czasem stworzyli coś na podobieństwo związku, ale przez wiele miesięcy była to zwykła ściema wymyślona przez menedżera.
To zresztą ciekawy przykład związku dwójki wyrzutków, pozorowanego przed kamerami, który później przeradzał się w prawdziwe, toksyczne uczucie, pełne pretensji, wzajemnej niechęci (może nawet pogardy), ale też wdzięczności, głębokiego zrozumienia. I współczucia. To byłby pewnie ciekawy temat dla psychologów. Ale my nie chcemy się babrać w aż takim bagnie.