Wciąż nie skomentowała swojej porażki w Sopocie, nie odparła żadnych zarzutów. To tak jakby przyznała, że zgadza się ze wszystkim, co o niej powiedziano. Między innymi, że "to wstyd, że ktoś taki pojawił się na deskach sopockiego amfiteatru". Nie dała nawet żadnego oświadczenienia na stronie, a to chyba podstawa "kryzysowego PR-u".
Szkoda Natalki, ma wszystko na miejscu prócz głosu. Ważne, że tata kocha i najwyżej następne 5 lat córunia spędzi w Kalifornii lub Nowym Jorku, bawiąc się w szkołę aktorską. Można się znacznie gorzej urodzić...
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.