"Dorota R." ma ostatnio sporo na głowie. Całymi dniami siedzi na planie filmu Pitbull. Niebezpieczne kobiety, a w wolnych chwilach melduje się na komendzie. Niecałe dwa tygodnie temu oskarżono ją bowiem o "nakłanianie groźbą" Emila Haidara do wypłacenia jej "odszkodowania" i wycofania spraw sądowych. W miniony weekend postanowiła ukoić nerwy na Gibraltarze.
Rabczewska nie porzuca też swoich marzeń o karierze filmowej. Niedawno poinformowała fanów o nadchodzącej współpracy z Wojciechem Smarzowskim. Miał on zająć się reżyserią obrazu pod tytułem Grom, Doda zaś miała film współprodukować.
Wygląda na to, że "klątwa Dody" dopadła i ten projekt. W rozmowie z Onetem agentka Smarzowskiego, Iwona Ziułkowska, zaprzeczyła jakiejkolwiek współpracy reżysera z Rabczewską.
Pan Smarzowski nic o tym nie wie - powiedziała Ziułkowska.
Przygotowania do wyreżyserowania filmu trwają już od ponad dekady. Z projektem jako producent był na początku związany Dariusz Pietrykowski. Potem scenariusz został sprzedany spółce Gladio, należącej m.in. do Agnieszki Petelickiej, wdowy po generale Sławomirze Petelickim, szefie GROM-u. Od spółki Gladio scenariusz nabyła Rabczewska. Agent Dody, Rafał Bogacz, próbował jakoś wytłumaczyć piosenkarkę.
Pani Dorota Rabczewska ma pełne prawa do scenariusza - twierdzi Bogacz. Panu Smarzowskiemu zależało jednak na zachowaniu swojego nazwiska jako autora. Jego interesy są w umowie w pełni zabezpieczone.
Nikt liczący się w show biznesie nie chce być już chyba w żaden sposób kojarzony z upadłą gwiazdą. Wygląda na to, że w przypadku Dody nieszczęścia rzeczywiście chodzą parami.