Na początku listopada Dustin Hofman dołączył do licznego grona "przestępców seksualnych", które z tygodnia na tydzień zasila coraz większa grupa hollywoodzkich "grubych ryb". Anna Graham Hunter twierdzi, że w 1985 roku, kiedy pracowała jako asystentka na planie filmu Śmierć komiwojażera, była napastowana słownie i dotykana przez aktora wbrew jej woli. Aktor wielokrotnie miał składać kobiecie niedwuznaczne propozycje, codziennie przekraczając granice, molestując ją przy świadkach.
Okazuje się, że podobne zachowanie było dla Hoffmana chlebem powszednim. Jak donoszą media zza oceanu, pod adresem aktora pojawiły się kolejne zarzuty o przemoc na tle seksualnym. W 1984 roku Kathryn Rossetter dostała rolę w spektaklu Śmierć komiwojażera u boku gwiazdora. W rozmowie z Hollywood Reporter aktorka określiła to doświadczenie jako "okropne, demoralizujące i obrzydliwe". Kobieta twierdzi, że aktor miał dopuszczać się skandalicznego zachowania na oczach całego zespołu.
Chwycił dół mojej halki i podciągnął do góry tak, że zasłonił twarz, a obnażył piersi przed osobami z obsady sztuki. Każdej kolejnej nocy po powrocie do domu płakałam. W końcu odeszłam i wpadłam w depresję, nigdy nie nawiązując dobrych relacji z osobami z tamtej pracy - wspomina Rossetter.
Katrhryn twierdzi, że wielokrotnie chciała zgłosić sprawę na policje, jednak wszyscy wtajemniczeni odwodzili ją od tego pomysłu, argumentując to "pozycją i wpływami" wielkiego aktora. The Hollywood Reporter dotarło do niektórych osób z obsady sztuki i jej producenta, jednak wszyscy zaprzeczyli, jakoby opisane sytuacje miały miejsce.
Wierzycie w te doniesienia?
**Nergal: "Boję się, że głośno wypowiedziany komplement może zostać uznany za molestowanie"
**