Na początku lata do wiadomości publicznej dotarła wiadomość o tym, jakoby Marcelina Zawadzka związała się z Mikołajem Roznerskim. Aktor od lat znany jest jako naczelny Casanova polskiego show biznesu, dzięki romansom z takimi gwiazdami jak Alicja Bachleda Curuś, Marta Juras czy Olga Bołądź. Nikt nie wróżył nowej parze przyszłości, jednak Marcelina i Mikołaj wbrew wszystkim, postanowili wejść w związek i spędzać ze sobą "każdą wolną chwilę". Doszło nawet do tego, że przedstawili sobie nawzajem swoich rodziców.
Przypominamy:Roznerski i Zawadzka poznają swoich rodziców. "Pojadą na Dolny Śląsk, w rodzinne strony Mikołaja"
Niestety, jak to zwykle bywa w show biznesie, ich związek nie wytrzymał próby czasu. Wyszło na jaw, że zobowiązania służbowe nie pozwalają Zawadzkiej na spotkania z ukochanym, co zaowocowało nagłym rozstaniem. Marcelina nie wytrzymała długo sama i zaczęła spotykać się z brazylijskim aktorem i modelem, niejakim Leonardem Marquesem.
W rozmowie z magazynem Flesz celebrytka szczerze opowiedziała o powodzie rozstania z Mikołajem. Jak przyznała, brak czasu zabił tę miłość.
Rozmijaliśmy się i niemal nie mieliśmy dla siebie czasu. W związku jest się po to, by się wzajemnie uszczęśliwiać. Jeśli to tak nie funkcjonuje, to nie ma sensu ciągnąć takiej relacji - wyznała.
Marcelina nie chciała ciągnąć rozmowy o byłym partnerze, dlatego też szybko przeszła do ciekawszego tematu: nowego chłopaka.
Cieszę się z tego, co jest tu i teraz - wyznała. Dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, fajnie spędzamy czas i mamy podobne zainteresowania. Leonardo ciągle się śmieje, jest serdeczny, ma szalone pomysły i czuję, że przy nim nie muszę się spinać.