Koniec roku nie jest zbyt łaskawy dla Joanny Brodzik i jej męża Pawła Wilczaka. Małżeństwo niemal dekadę temu wzięło kredyt we frankach, który cieszył się wówczas ogromną popularnością. Szwajcarska waluta dziesięć lat temu była rekordowo tania, a banki dodatkowo sprzedawały ją z horrendalnie niskim oprocentowaniem. Niestety, sytuacja się zmieniła z powodu globalnego kryzysu, przez który prawie 70 tysięcy Polaków zostało z nieruchomościami wartymi kilka razy mniej niż kredyty, które na nie wzięli.
Jakby kłopotów finansowych było mało, małżeństwo będzie musiało uporać się również z naprawą auta. Być może kwestia walki z bankiem w sądzie nie pozwoliła się skupić aktorce na prowadzeniu auta, która w środę około południa spowodowała wypadek na warszawskim Wilanowie.
Samochód marki Alfa Romeo wjechał pod zakaz, wówczas zderzył się z najdeżdżającym z naprzeciwka samochodem marki Toyota.
Ze wstępnych ustaleń wynika, ze kobieta kierująca alfą romeo wjechała pod zakaz. Wtedy doszło do zderzenia z toyotą - mówi Monika Brodowska ze stołecznej policji w rozmowie z TVN24.
Na miejscu był także reporter Tvnwarszawa.pl, który ustalił w trakcie rozmowy ze świadkami zderzenia, że autem kierowała znana aktorka. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że za kierownicą auta siedziała Joanna Brodzik.
Kierująca alfą przejechała przez wysepkę niszcząc znak, przejechała przez pasy i zatrzymała się na słupkach - opisywał zdarzenie Artur Węgrzynowicz.
Chwilę później na miejscu pojawił się także mąż aktorki. Nikomu nic się nie stało.
Poprosiliśmy o komentarz stołeczną policję. Funkcjonariusze potwierdzają, że doszło do zdarzenia, ale nie chcą ujawnić personaliów sprawcy.
**Joanna Brodzik: Gdyby moje oczy mogły mordować, to trup ścieliłby się gęsto
**