Amy Winehouse po raz kolejny zawiodła swoich fanów. Tysiące ludzi, którzy przyjechali do Paryża na koncert, przez parę godzin czekały na pojawienie się gwiazdy. W końcu oficjalnie odwołano występ. Rzecznik prasowy ogłosił, że Winehouse "jest zbyt słaba, aby wyjść z domu"!
Początkowo media twierdziły, że Amy jak zwykle leży gdzieś pijana i naćpana. Jednak, gdy pod dom Winehouse podjechała karetka, wiadomo było, że dzieje się z nią coś złego. Po przybyciu pierwszego ambulansu wezwano także opiekującego się piosenkarką lekarza. Dziennikarze dowiedzieli się, że gwiazda miała bardzo poważny atak duszności i pluła krwią. Powrót do imprezowego trybu życia nasilił rozedmę płuc i Amy nie jest wstanie samodzielnie oddychać. Podłączona do aparatu tlenowego Winehouse nie może opuszczać mieszkania. Menedżer gwiazdy odwołał wszystkie, mające odbyć się w przeciągu najbliższych trzech miesięcy, występy.
Informator gazety The Sun donosi, że Winehouse nie tylko cierpi na ataki kaszlu, ale także zaraziła się jakąś tajemniczą chorobą. Wiadomo jedynie, że piosenkarka jeszcze bardziej straciła na wadze, a jej skórę pokrywają ropne bąble. Lekarze nie wykluczają, że objawy mogą być związane z chorobami wenerycznymi. Spóźniony prezent od Pete'a Doherty?