Misiek Koterski, porzucona i zła maskotka polskiego show-biznesu, przeżywa teraz jedne ze swoich najgorszych chwil. Przez skandaliczne zachowanie podczas festiwalu w Sopocie, kiedy przyszedł do Opery Leśnej kompletnie pijany, został wyrzucony z Polsatu. Zresztą, już dawno był wyznaczony do odstrzału – z anteny miał zniknąć jego program i nie wiadomo było, czy zostanie zaangażowany do jakiegokolwiek innego.
Dyrektorka programowa stacji, Nina Terentiew, stwierdziła, że miarka się przebrała i pożegnała się z nim. W tym samym czasie zostawiła go też dziewczyna, Beata Sadurska. Nic dziwnego, że był później widziany kompletnie pijany (znów) podczas rajdu po trójmiejskich knajpach.
Nasz informator spotkał go teraz w samolocie, gdy wracał z Egiptu (nie za dużo tych wakacji i imprez jak na bezrobotnego?). Oczywiście Misiek trzeźwy nie był:
Upił się na umór whisky wracając z Sharm El Sheik - wspomina świadek. Leżał na przejściu między fotelami. Jego towarzyszką oczywiście nie była już eks dziewczyna. Ale na pocieszenie znalazł sobie kolegę to picia. I ten kolega został wyprowadzony z samolotu przez obsługę.
Smutny koniec chłopaka, którego wszyscy tak polubili. W przypadku Michała bagno show-biznesu zadziałało aż nazbyt podręcznikowo. Wessało go, zepsuło i wypluło - wyeksploatowanego i niezdolnego do normalnego funkcjonowania.
(Ok, on akurat nigdy nie był zdolny do normalnego funkcjonowania.)
Jak sądzicie - czy winę za to wszystko ponosi Michał - heroinista, wyniszczony latami ćpania twardych narkotyków, czy ludzie, którzy z takiego typa robili idola młodzieży? Owszem bywał zabawny, ale Kononowicz też bywał. A teraz żart jakoś przestał nas bawić.