Minęło nieco ponad dwa tygodnie od rekonstrukcji rządu Beaty Szydło, po której właściwie nic poza premierem się nie zmieniło. Z szumnych zapowiedzi nie zostało nic oprócz kosmetycznych korekt i powtarzanych plotek dotyczących rzekomych zwolnień. Podobno chrapkę na nowe stanowisko ma Beata Kempa, która w kraju odmawiającym przyjmowania uchodźców miałaby zająć się pomocą humanitarną dla nich.
Chyba nieco poważniejsze zmiany, i to w drugą stronę, szykują się w Telewizji Polskiej, którą od dwóch lat wspaniale zarządza Jacek Kurski. "Bulterier PiS-u" faktycznie ma się czym pochwalić, bo dzięki jego polityce oglądalność spada na łeb na szyję, ale jego zdaniem to tylko wina złych badań telemetrycznych, a nie oferty programowej i nachalnej propagandy. Ciekawe, czy to samo będzie mówił Mateuszowi Morawieckiemu, który podobno za nim nie przepada.
Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł, z którego wynika, że nowy premier tylko czeka, by zmienić prezesa TVP. Morawiecki twierdzi podobno, że Kurski tylko obciążą rząd a nachalna propaganda w niczym nie pomaga, a wręcz przeszkadza:
Premier Morawiecki ocenia prezesurę Kurskiego jako obciążenie dla rządu - te rewelacje od kilku dni krążą na Woronicza i wśród bliskich współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - pisze Gazeta. Premier ocenia, że Kurski ze swoją agresywną propagandą był dobry na pierwszym etapie, a teraz trzeba się wyciszyć. I Morawiecki przekona do tego Kaczyńskiego - dodaje informator dziennika.
To właściwie trochę smutne. Okazuje się, że Jackowi nie pomoże nawet Luis Fonsi sprowadzony do Polski za zaporowe 450 tysięcy...
**Wróźbita Maciej układa tarota polskim politykom. "Morawiecki to osoba dwulicowa i spryciarz"
**