Różne odmiany sztuk walki, głównie zaś walki w klatkach, stały się ostatnio dobrym sposobem na podreperowanie upadłych karier jeszcze bardziej upadłych celebrytów. Wie o tym doskonale Trybson z Warsaw Shore, który odkąd związał się z Elizą i spłodził jej dzieci, stara się zarobić na rodzinę tłukąc się z innymi "sportowcami" podobnymi do siebie pod względem intelektualnym. Niestety, jak to bywa w pracy, Trybsona często spotykają różne nieoczekiwane przygody. Kiedyś pobiły go drzwi od WC, więc następnym razem w akcie zemsty to on pobił rywala: Trybson pobił Najmana SŁOMKĄ PTYSIOWĄ. "Rżniesz pajaca przed telewizorem, TY PARÓWO!"
Podobne emocje zapowiadano na sobotni wieczór, gdy podczas 41. gali KSW w "pojedynku wieczoru" zmierzyli się ze sobą "raper" Popek i "aktor" Tomasz Oświeciński, który doświadczenie niezbyt rozgarniętego osiłka zdobywał w filmach Patryka Vegi. Tomasz był debiutantem, więc za faworyta obstawiano Popka. O dziwo wygrał "Strachu", ale do najbardziej emocjonującego wydarzenia wieczoru doszło i tak po walce.
Porażka nie zraziła bowiem Oświecińskiego, który zaraz po przegranej zapowiedział, że bicie Popka tak mu się spodobało, że chce zostać w KSW. Wybrał sobie nawet przeciwnika, czyli... Artura Szpilkę, kolejny diament sztuk walki.
Artur poczuł się wyzwany na pojedynek, bo zerwał się z miejsca, rozdarł klatkę i rzucił się na Oświecińskiego. Niestety, jego zapał szybko ostudziła ochrona i zaraz go spacyfikowała...
Dziwnym trafem dzisiaj oznajmiono, że Artur Szpilka chce dołączyć do KSW.
Myślicie, że nagła złość, którą skierował na Tomasza była przypadkowa?