Problem przemocy z użyciem broni palnej to jedna z największych bolączek polityków na Zachodzie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Za oceanem codziennie z powodu łatwego dostępu do pistoletów i strzelb ginie kilka niewinnych osób, a często są to dzieci.
O tym, jaką tragedią może skończyć się praktycznie nieregulowana niczym sprzedaż pistoletów, właśnie boleśnie przekonała się również Rihanna. Wokalistka tegoroczne Boże Narodzenie spędza na swojej rodzinnej wyspie, Barbadosie, gdzie zwykle traktowana jest jak największa gwiazda.
PRZYPOMNIJMY: Rihanna cała na żółto cieszy się z ulicy swojego imienia
Rihanna pewnie nie spodziewała się, że ten spokojny, rodzinny wyjazd zamieni się w piekło. Jak się bowiem okazuje, kilka godzin po świątecznej rodzinnej kolacji, śmiertelnie postrzelony został kuzyn gwiazdy, Tavon.
21-latek nocą wracał do domu na przedmieściu Bridgetown, stolicy karaibskiej wyspy. Wtedy nieznany sprawca oddał w jego kierunku kilka strzałów. Choć Tavon został od razu przetransportowany do szpitala, to lekarzom nie udało się go uratować.
O śmierci kuzyna poinformowała na Instagramie sama zrozpaczona Rihanna, która opublikowała kilka ich wspólnych zdjęć opatrzonych wzruszającym podpisem:
Spoczywaj w pokoju, bracie! Nie mogę uwierzyć, że zaledwie wczoraj trzymałam cię w ramionach i czułam ciepło twojego ciała! Nigdy bym nie przypuszczała, że to będzie ostatni raz... - napisała wokalistka. Zawsze będę cię kochać!
_
**
Uniatowski: nie zrobiłem kariery, bo może zgubiło mnie ego. Można by o mnie kilka książek napisać
**_