Półtora miesiąca temu w warszawskim sądzie rozpoczął się proces Cezarego P. znanego jako "diler gwiazd". Przez siedem lat zaopatrywał warszawskie salony w narkotyki. P. został zatrzymany w kwietniu zeszłego roku przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego. Podobno wydał go Dariusz K., w nadziei na obniżenie wyroku w procesie o śmiertelne potrącenie pod wpływem kokainy kobiety, przechodzącej przez pasy.W chwili zatrzymania Cezary P. miał przy sobie 430 działek kokainy. Celebryci płacili ponoć po 500 złotych za jedną. Nazwiska klientów oraz historię dokonanych przez nich transakcji diler zapisywał szyfrem w notesie. Policja odkryła w nim ponad 200 nazwisk osób związanych z show biznesem. Niektórzy, jak znana z serialu Na Wspólnej Natalia W., były menedżer Dody, właścicielka warszawskiego butiki oraz popularny wśród gwiazd fryzjer, jeszcze pomagali Cezaremu P. rozprowadzać narkotyki wśród celebrytów.
Odpowiedzą za współudział, zaś reszta klientów dilera, wśród nich kilka osób, związanych z Tańcem z gwiazdami składa zeznania jako świadkowie.
Jak ujawnił Super Express, na liście Cezarego P. znalazła się "tancerka Anna G.", która podobno w ciągu sześciu lat nakupowała u niego kokainy za prawie sześć tysięcy złotych.
Anna Głogowska, tancerka, wypromowana w Tańcu z gwiazdami, potem jego prowadząca, ostatnio związana z programem Roberta Janowskiego Jaka to melodia, bardzo źle zniosła medialne doniesienia na ten temat. W rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium grozi sądem każdemu, kto wspomni o jej znajomości z Cezarym P. Tego, że się znali, nie wypiera się nawet "diler gwiazd", twierdzi jednak, że kontaktował się z Głogowską tylko i wyłącznie w sprawie lekcji tańca dla wnuczki.
Ktoś preparuje nieistniejącą historię - wyjaśnia nerwowo Głogowska w rozmowie z tabloidem. To jest tak idiotyczne, a zarazem tak potwornie smutne, że nawet nie wiem, jak miałabym to skomentować. Nie wiem, komu zależało na tym, żeby mnie opluć i zmanipulować opinię publiczną, którą ja bardzo szanuję. Ludzie, którzy od lat okazują mi mnóstwo sympatii, teraz przeczytali tę wyssaną z palca historię i stracą zaufanie do mnie. Bo skąd mają wiedzieć, jak jest prawda? Ja rozumiem, na czym polega dziennikarstwo śledcze, rozumiem, że pisze się o sprawie, jeśli ktoś zostać na czymś przyłapany. Ale napiętnować kogoś tylko dlatego, że ktoś inny coś powiedział, albo zapisał na kartce? Tak bez śledztwa, dowodów, rozprawy, wyroku? Dotąd myślałam, że to przestępstwo.
Głogowska zapewnia, że będzie się procesować z każdym, kto wspomni o niej jako o klientce Cezarego P., a wzorem będzie dla niej… Angelina Jolie.
Wpisom na temat jej rzekomych dewiacji nie było końca, z czasem jednak zrozumiała, jaką siłę mają te niestworzone historie i zaczęła wykorzystywać ten fakt z pożytkiem dla innych - przypomina tancerka. Każde zniesławienie przekuwała na odszkodowanie, a pieniądze przekazywała na ważny cel. Ja nigdy nie prowokowałam takich sytuacji, ale skoro już mnie wplątano, to gdy wygram proces, również znajdę dobry cel dla tych pieniędzy. W jakimś stopniu będę więc Angeliną Jolie.
_
_
_
_