Latem 2015 roku żona Andrzeja Grabowskiego, Anita Kruszewska, przeszła dwa udary. Ich konsekwencją było znaczne pogorszenie wzroku. Kruszewska nie może wrócić do swojego zawodu charateryzatorki teatralnej, a na domiar złego mąż szybko znudził się opieką nad młodszą o 18 lat żoną, która poważnie rozczarowała go swoim słabym zdrowiem. Pozostawiając ją bez wsparcia i pieniędzy, przeprowadził się do dworku w podwarszawskim Wężyku, który wybudowali po ślubie jako zabezpieczenie na przyszłość.
Żeby zdobyć pieniądze na kosztowne leczenie, Kruszewska musiała wystawić na sprzedaż stumetrowy apartament, który był jej własnością jeszcze z czasów sprzed ślubu. Finansowo pomaga jej także starsza córka.
Kiedy żona Grabowskiego popadła już w taką desperację, że ze swoich kłopotów zwierzyła się tabloidom, aktor zdecydował się wypłacać jej co miesiąc 1600 złotych. Uznał, że jest to suma w zupełności wystarczająca na leki, konsultacje lekarskie oraz utrzymanie. Dla porównania: według ustaleń Super Expressu, Grabowski jako juror w Tańcu z gwiazdami zarabia 18 tysięcy złotych za odcinek.
W międzyczasie Kruszewska przypomniała sobie, że ma przecież prawa majątkowe do wycenianego na 5 milionów złotych dworku pod Warszawą.
Kiedy jednak upomniała się u Grabowskiego o odstępne, aktor zaproponował jej… 50 tysięcy. W sądzie przekonywał, podobno podniesionym głosem, że żona... symulowała dwa udary tylko po to, by oskubać go z pieniędzy.
PRZYPOMNIJMY: Żona Grabowskiego opowiada o ostatniej rozprawie: "Podważał kompetencje lekarzy. Był bardzo agresywny, krzyczał!"
Zapowiadała się ostra batalia, jednak na szczęście zwaśnionym stronom udało się dojść do porozumienia poza salą rozpraw. Nie wiadomo, czy to świąteczny nastrój tak na nich wpłynął, w każdym razie, jak zapewnia osoba z ich otoczenia, postanowili „spotkać się w połowie drogi”.
Anita dostanie sumę, która pozwoli jej na przykład na zakup dwóch średniej wielkości mieszkań w Warszawie - ujawnia informator Życia na gorąco. To suma mniejsza niż chciała, ale większa niż chciał Andrzej. Po prostu spotkali się w połowie drogi. Chcieli to zakończyć jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Ustalili też, że Anita nie będzie dostawać renty czy miesięcznej pensji od Andrzeja.
Kruszewska, która pierwotnie domagała się kwoty półtora miliona złotych, zapewnia, że jest zadowolona z osiągniętego kompromisu.
Cieszę się, że się dogadaliśmy. Szkoda, że nie udało nam się tego zrobić wcześnie, bez całej tej szopki - komentuje w tabloidzie. Nie chcę zapętlać się w złości czy nienawiści. Uważam, że każdy powinien zająć się swoim życiem i zdrowiem. To, co mnie spotkało, było rzeczą, która wiele mnie nauczyła, ale na pewno nie stracę radości życia.
_
_
_
_