10 kwietnia minie ósma rocznica katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, czołowi politycy wszystkich ugrupowań, dowódcy Sił Zbrojnych, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele organizacji kombatanckich i społecznych, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i załoga rządowego samolotu TU-154.
W katastrofie tragiczną śmierć poniósł mąż Joanny Racewicz, szef ochrony prezydenta Kaczyńskiego, Paweł Janeczek. Osierocił syna, Igora.
Dla prezenterki TVP był to ogromny cios. Pogrążyła się w trwającej ponad 5 lat żałobie i nawet nie chciała słyszeć o nowym związku. Całkowicie poświęciła się wychowaniu syna w taki sposób, jaki, jej zdaniem, zaaprobował zmarły mąż.
Kiedy Paweł Janeczek wyruszał w swoją ostatnią, jak się okazało, misję, Racewicz miała już zaplanowany na koniec czerwca chrzest syna.
Odbył się zgodnie z planem, jednak na przyjęciu po uroczystości, zdarzyło się coś niezwykłego. Kiedy goście wchodzili do restauracji, w jednej chwili pękły wszystkie kieliszki z powitalnym szampanem, stojące na tacach kelnerów.
To prawda - wspomina prezenterka w rozmowie z Dobrym Tygodniem. Goście skomentowali, że "Chłopcy wpadli na chrzciny", mając na myśli kolegów Pawła z BOR-u, którzy lecieli z nim do Smoleńska. To były imieniny męża, 29 czerwca.
Racewicz wielokrotnie żaliła się na to, że w oczach wielu ludzi nadal pozostaje "wdową smoleńską" i ciągle czuje się egzaminowana z tego, czy wystarczająco mocno rozpacza po mężu i czy potrzeba ułożenia sobie życia na nowo nie jest aby dowodem na to, że za mało go kochała.
Minęło już prawie osiem lat, jestem dziś w zupełnie innym miejscu - tłumaczy w katolickim tabloidzie. Mam wrażenie, że odprowadziłam już Pawła. Odszedł do lepszego świata, choć nadal jest z nami. Gdy mąż gdzieś wyjeżdżał, zawsze powtarzał: "Jestem nawet jak mnie nie ma". To poczucie z nami zostało. Przypominam o tym synkowi. Mówię, że tata patrzy na niego i jest z niego bardzo dumny. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja relacja z synem jest bardzo silna. Jestem dla Igora jedynym punktem odniesienia. Kiedy mąż zginął, był malutki i stał się dla mnie największą motywacją do życia. Istnieję tylko dzięki niemu, zawsze mu to powtarzam.
_
_