Rodzina Kardashianów nie raz udowodniła już, że nie ma oporów przed pokazywaniem światu nawet najbardziej intymnych momentów z życia. Choroby, porody czy zmiana płci - wszystko to Kardashianowie pokazali w swoim reality show i w mediach społecznościowych.
Okazuje się jednak, że nawet Kim i spółka mają pewne granice. Dużym zaskoczeniem okazał się wtorkowy wpis 37-letniej celebrytki, która zdradziła, że jej syn, Saint, koniec roku spędził w szpitalu, dokąd trafił z powodu zapalenia płuc.
Mój ukochany syneczek jest taki silny! Po spędzeniu trzech nocy w szpitalu i zobaczeniu go w takim stanie, z kroplówkami i maseczką tlenową, mogę śmiało stwierdzić, że końcówka roku była koszmarna! Zapalenie płuc jest takie straszne. - napisała Kim. Chcę podziękować każdej pielęgniarce i każdemu doktorowi, którzy pracują ponad siły, by nas wszystkich leczyć. Jesteśmy wam tak wdzięczni! Saint jest już w domu i czuje się lepiej. Jest taki wytrzymały! Założę się, że niedługo powie, że jazda karetką była super zabawą! Mój silny Saint!
Słowa Kardashian były o tyle zaskakujące, bo żona Kanye Westa nie dała po sobie wcześniej poznać, że zmaga się z takimi rodzinnymi problemami. Wbrew zwyczajowi Kim nie tylko nie zdradziła fanom, że dwulatek ma problemy zdrowotne, ale i udawała, że wszystko jest w najlepszym porządku, chwaląc się sylwestrową imprezą, na którą wybrała się z mężem.
Czyżby z nastaniem nowego roku Kim uznała, że jednak nie wszystko jest na sprzedaż?