David Duchovny dobrowolnie zgłosił się do kliniki odwykowej, gdzie leczy się z uzależnienia od seksu. Aktor rozpaczliwie próbuje ratować swoje małżeństwo z Teą Leoni, która dała mu ostatnią szansę. Gwiazdor przeczy wszelkim doniesieniom mediów. Utrzymuje, że nigdy nie zdradził żony. Przyznaje się jedynie do uprawiania wirtualnego seksu, flirtów przez internet i oglądania pornograficznych zdjęć. W wywiadzie wyznał, że podnieca go to, że "może mieć łatwe kobiety za jednym kliknięciem myszki".
Problem podobno trwał i narastał przez lata. Doszło w końcu do sytuacji, w której Duchovny najpierw kochał się z żoną, a potem szedł do komputera i uprawiał wirtualny seks. Tylko w ten sposób mógł zaspokoić swoje potrzeby.
Żona aktora zapowiada, że po wyjściu męża z odwyku cała rodzina opuści Los Angeles i zamieszka w Nowym Jorku, bo "Hollywood nie sprzyja wierności małżeńskiej". To znaczy, że w NY nie ma internetu? Wyjaśnienia Davida jakoś nie trzymają się kupy...