Mająca opinię wrednej, Magda Mołek nie ustaje w staraniach, żebyście zmienili o niej zdanie.
Niektórzy myślą, że jestem zimną i odpychającą postacią - żali się na łamach Rewii. Ciekawe, dlaczego? Czyżby chodziło o wyrzucenie publiczności ze studia, czy może o opinie jej współpracowników, że "potrafi być bardzo niemiła, opryskliwa i despotyczna. Jej problem można streścić w kilku słowach: wyraźny przerost ambicji nad treścią".
Ona sama zapewnia, że jest uczuciowa i niezwykle rodzinna: Kiedy jestem w mojej rodzinnej Legnicy, opowiadam mamie o moich życiowych dylematach, rozterkach - wyznaje.
Zapewnia także, że ostatnio bardzo przewartościowała swoje życie. Czyżby zorientowała się, że bycie niesympatyczną może skutkować problamami w pracy (patrz: Rusin)? Niedawno po korytarzach TVN krążyły plotki jakoby Magda była już na wylocie, za wredność właśnie.
_**Poluzowałam krawacik**_ - twierdzi. Zobaczyłam, że życie i praca mogą być po stokroć przyjemniejsze, kiedy mój wewnętrzny żandarm nie gani mnie co chwilę za to, że coś mi nie wyszło. Moja dewiza życiowa brzmi: nie martw się dzisiaj o dzien jutrzejszy, bo on ma swoje troski.
Czy ta nowa, uduchowiona wersja Mołek jest prawdziwa? Ludzie, którzy tak usilnie przekonują w prasie o tym, że są mili i uczynni, z jakiegoś powodu zawsze wzbudzają naszą podejrzliwość.