Afera reprywatyzacyjna, ujawniająca kulisy przejęcia kamienicy w centrum Warszawy, to jedna z najgłośniejszych spraw w polskiej polityce ostatnich lat. Działka, o której zrobiło się głośno między innymi w związku z jej niebagatelną wartością (160 milionów złotych), miała zdaniem Komisji Weryfikacyjnej zostać oddana w prywatne ręce z naruszeniem prawa. Zamieszana w sprawę rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz po długim okresie milczenia przyznała, że doszło do nieprawidłowości podczas całego procesu. Od tamtej pory prezydent Warszawy, mówiąc delikatnie, "nie miała lekko":
Sama Gronkiewicz - Waltz niejednokrotnie podkreślała, że jest żywo zainteresowana wyjaśnieniem sprawy. Zaznaczała jednocześnie, że w cały proces zaangażowanych było o wiele więcej osób, a obarczanie jej winą za konsekwencje jest niesprawiediwe.
22 grudnia komisja uznała, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 roku dotycząca nieruchomości przy Noakowskiego 16 została podjęta z naruszeniem prawa. Zobowiązała tym samym beneficjentów reprywatyzacji do zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 milionów. Rodziny Waltzów dotyczy kwota 5 milionów złotych. Do zwrotu zobowiązał się już mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej córka. Andrzej Waltz zaznaczył jednocześnie, że zamierza odwołać się od decyzji komisji.
Zamierzam spełnić przedmiotowe świadczenie orzeczone nieprawomocnymi decyzjami (...) Zamierzam wykorzystać środki zaskarżenia odwołując się w całości od decyzji (...) - podkreślił w wydanym oświadczeniu.
Córka prezydent, Dominika Waltz-Komierowska wystosowała pismo, w którym prosi o wskazanie numeru konta bankowego, na który ma przelać pieniądze uzyskane w związku z reprywatyzacją kamienicy przy Noakowskiego 16.
Internauci, którzy pilnie przyglądają się teraz Twitterowi Hanny Gronkiewicz-Waltz, podkreślają, że prezydent w sieci nie posługuje się nazwiskiem męża, sugerując tym samym, że odcina się od skutków afery. Prezydent zaprzeczyła jednak plotkom:
Wszystkich domorosłych detektywów, w tym posłów Jedynej Słusznej Partii informuję, że nazwa mojego konta na Twitterze jest taka sama, odkąd je założyłam. Brak drugiego członu nazwiska wynikał wyłącznie z ograniczenia liczby znaków w rubryce - napisała.