Sprawa Cezarego P., "dilera gwiazd", który sobie i swoim klientom zapewnił gorący koniec minionego roku, nadal toczy się w sądzie. Po tym, jak do wiadomości publicznej trafiła część długiej listy celebryckich nazwisk, a na jaw wyszło, że dilera wydał Dariusz K. - były mąż Edyty Górniak - "kokainowy skandal" stał się jednym z najgorętszych tematów w polskim show biznesie.
Jedną z postaci, o której przy tej okazji zaczęło robić się głośno, jest Filip Wiśniewski - były menadżer sportowy i kandydat PiS-u w zeszłorocznych wyborach sejmowych, który jako chyba jedyny nie wypiera się znajomości z P.
Jak udało nam się dowiedzieć, diler gwiazd ma szansę wyjść na wolność. Wystarczy jedynie, że do 18 stycznia wpłaci kaucję w wysokości miliona złotych. Podzieliłby tym samym los jednego ze swoich klientów, Dariusza K., który też nie siedział długo w areszcie.
Może być to jednak problematyczne, skoro Cezary twierdzi, że pracuje jako zaopatrzeniowiec w sklepie żony i zarabia ok. 2 tys. zł. Jego obrońcy na rozprawie przedstawili wniosek o uchylenie tymczasowego aresztu, który trwa aż od kwietnia 2016 roku. Argumentowali to złym stanem zdrowia oskarżonego, który ich zdaniem powinien leczyć się na wolności.
Boli mnie serce. Coś mi się dzieje złego z wątrobą i trzustką. Mam strasznie wysoki cukier, więc proszę o uchylenie aresztu - mówił Cezary P. Przypomnijmy, że on uchodził za "droższego" dilera z wyżej półki, a jego kolega - Piotr - miał obsługiwać tańszych klientów.
Świadkowie, którzy zeznawali na ostatniej rozprawie, która odbyła się w miniony czwartek nie pozostawili złudzeń co do jego działalności.
Wziąłem od Filipa S. kontakt do Czarka, by zakupić narkotyki. Za porcję płaciłem 150 zł - mówił Zdzisław K., który jest muzykiem i często gra w Warszawie koncerty. Narkotyki są w całej naszej branży. Byłem nie raz w takim upojeniu alkoholowym, że skoro je kupowałem, to możliwe, że je zażywałem - mówił z kolei rzeczony Filip S.
Największe emocje wzbudziły jednak zeznania Filipa Wiśniewskiego, polityka związanego niegdyś z PiS-em.
Jestem jedną z osób, które kupowały kokainę (..) Piotr S. to oszust i złodziej. Kupowałem u niego trzykrotnie. Przekazałem też numer Andrzejowi K. - zeznał niedoszły polityk i były menadżer sportowy.
Jestem uzależniony od kokainy. Pierwszy raz kupiłem 11 lat temu. Piotr S. sam mi się przedstawił, prosił by zwracać się do niego ksywą "Saxo". Sprzedawał mi kokainę po 200 zł za gram, wiem, że miał też taką po 400. Robiłem zakupy regularnie. W sumie kupiłem 2,5 kilo przez okres 6 lat - mówił w sądzie Wiśniewski.
Głównym dostawcą był Czarek P. Od początku wiedziałem, że obsługuje ludzi z show biznesu. Zapewniał mi dyskrecję. U Piotra kupowałem, gdy Czarek był nieosiągalny - dodał przed sądem. Saxo oszukiwał, sprzedawał towar dwa razy drożej, a to nawet kokainy nie przypominało - żalił się polityk w sądzie. Co ciekawe, na jaw wyszło w czasie rozprawy, że Filip W. z dilerem umawiał się... pod hotelem poselskim. Twierdził jednak, że te nagrania to manipulacja, która na celu ma... zdyskredytować PiS.
Twierdził, że odtworzone nagrania rozmów, w których pada hasło do Cezarego "spotkajmy się pod hotelem poselskim" to manipulacja i nalegał, by to zdanie zostało wpisane do protokołu - zdradza nasze źródło. Faktycznie tym aspektem powinien martwić się najbardziej?
"Saxo" nie stawił się na rozprawie.