Tomek Kammel postanowił podlizać się Dodzie. Oczywiście publicznie - inaczej by się nie liczyło. Co go do tego skłoniło? Pewnie to, że ostatnio się zapoznali w pracy. "Ciepły" Tomek jak zwykle jednak przesłodził. W swoim "felietonie" na Wp przekonuje, że wszelkie medialne ataki na Dorotę ze strony innych kobiet z show-biznesu powodowane są zazdrością:
A wszystko dlatego, że oprócz plotek na temat Dody, oprócz jej dziwacznych niemądrych wypowiedzi, można, włączając od czasu do czasu telewizor, zastać ją w pracy. Można usłyszeć i zobaczyć ją śpiewającą, występującą w teledyskach, na deskach Opery Leśnej - jak to było na ostatnim dwójkowym festiwalu w Sopocie. Wtedy człowiek myśli sobie: "OK, wygaduje bzdury, śmieje się, jak zaburzona, ale na scenie jest serio, w teledyskach też, a nic co robi, gdy stoi przed kamerą, przed publicznością, czy po prostu w studio, nie jest tanie i byle jakie. Podoba się czy nie, ale jakość trzyma!
Widziałem Dodę na żywo wiele razy, przyglądałem się jak pracuje i jak jest w tym co robi bezkompromisowa. Ilekroć przeprowadzam z nią wywiad, wpatruję się w jej poddane dziwacznej obróbce paznokcie, widzę jaką ma fryzurę, makijaż i jak dobrany strój. Lambada? Może. Ale z gwarancją najwyższej jakości.
Zgodzimy się ze wszystkim, ale nie z czymś takim. "Doda gwarancją najwyższej jakości"?! Są chyba jakieś granice włażenia w dupę...
Przy okazji, Kammel, co tam u twojej mamy? Odwiedzałeś ją ostatnio?
