We wrześniu minęły dwa lata od aresztowania przez CBA Marcina D. wówczas jeszcze męża Marty Kaczyńskiej pod zarzutem wyłudzenia 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych, prania pieniędzy w rajach podatkowych i działania w zorganizowanej grupie przestępczej .Od tamtej pory sąd trzykrotnie przychylał się do wniosku prokuratury o przedłużenie aresztu dla Dubienieckiego, jednak w październiku 2016 roku nieoczekiwanie uznał, że nie istnieje już groźba mataczenia, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by puścić Marcina D. do domu.
Nałożono na niego szereg ograniczeń, między innymi zakaz opuszczania kraju, a także zabezpieczono należący do niego majątek, między innymi siedem nieruchomości wartych 12 milionów złotych, dwa luksusowe samochody marki Porsche oraz drogie zegarki.
Auta zostały na terenie posiadłości adwokata, a prywatnie ojca Marcina, mecenasa Marka Dubienieckiego. To częsta praktyka, stosowana przez prokuraturę, która nie ma możliwości garażowania zatrzymanych samochodów.
Po opuszczeniu krakowskiego aresztu, Marcin Dubieniecki uznał auta za swoją własność i, mimo zakazu, jeździł nimi jak gdyby nigdy nic. Już w czerwcu zeszłego roku Super Express opublikował zdjęcia, na których widać, jak oskarżony wsiada do zajętego przez prokuraturę auta. Prokuratura Regionalna w Krakowie zapowiedziała wtedy zdecydowane działania i na tym się w zasadzie skończyło.
Ostatnio Dubieniecki przeszedł do kontrofensywy i oskarża wszystkich o to, że uwzięli się na niego, niewinnego człowieka i próbują go zabić, a to wszystko jest zwyczajną prowokacją polityczną.
Ponieważ jeździ z tymi rewelacjami od redakcji do redakcji i nadal korzysta bezprawnie z samochodów, zatrzymanych na poczet spłaty wyłudzonych pieniędzy, prokuratura w końcu straciła cierpliwość i postanowiła wystawić oba na licytację. Pozostało tylko czekać na zgodę sądu.
Dubieniecki zapowiada ponuro, że konsekwencje będą straszne i "zapłacimy za to wszyscy".
Żaden z prokuratorów nie zapłaci z własnej kieszeni, jak zostanę uniewinniony, a moje samochody przed zakończeniem procesu sprzedane - grozi w Fakcie. Zapłacimy za to wszyscy!
_
_