Lena Dunham aktorka dała się poznać szerszej publiczności jako pozbawiona kompleksów kobieta celebrująca swoją "normalność" i głosząca w mediach skrajne, często kontrowersyjne opinie. Przez wielu uważana jest za twarz nowej fali feminizmu, jednak biorąc pod uwagę - krótko mówiąc - idiotyczne wypowiedzi, które padły z ust 30-latki na przestrzeni lat, coraz częściej nazywana jest hipokrytką.
Gwiazda od lat budowała swój wizerunek wojującej feministki, między innymi mówiąc, że "nikt nie ma prawa odezwać się do kobiety, a co dopiero ją dotknąć, wbrew jej prawu". Gdy w zeszłym roku oskarżono jej przyjaciela, współprodukującego z nią serial Girls, Murraya Millera, Lena stanęła w jego obronie, twierdząc, że dziewczyna, na której Miller miał dopuścić się gwałtu, jest "zwykłą kłamczuchą". Kilka dni później Dunham próbowała wykręcić się z niefortunnych słów, nagle zmieniając zdanie i stając po stronie zgwałconej dziewczyny, jednak było już za późno i łatka hipokrytki przylgnęła do niej na dobre.
Uzależniona od wzbudzania kontrowersji Lena po raz kolejny wywołała powszechne oburzenie za oceanem. Przy okazji ceremonii rozdania Złotych Globów zorganizowano imprezę przygotowaną przez ruch "Times Up", w który zaangażowanych było wiele znanych twarzy. Ruch "Times Up" wspiera walkę z molestowaniem seksualnym, jest też kampanią walczącą z nierównościami dotyczącymi płac (niezaleznie od płci), czy ze złym traktowaniem kobiet w pracy. Jedną z gwiazd przybyłych na imprezę była właśnie Lena Dunham, która oprócz pozowania do zdjęć na czerwonym dywanie z plakietką "Times Up", wrzuciła na swój instagramowy profil zdjęcie, na którym pozuje z grupą takich gwiazd jak Reese Witherspoon, Michelle Williams czy Susan Sarandon. Post opatrzyła podpisem:
Jestem wdzięczna, że mogę stać pośród tych niesamowitych kobiet. #TIMESUP Minęły czasy, w których opresja, dyskryminacja, wykorzystywanie i przemoc zamiatane były pod dywan.
Zdjęcie Leny postanowiła skomentować Tessa Thompson, aktorka znana między innymi z Thora: Ragnoark oraz członkini ruchu "Times Up".
Lena nie była obecna na żadnym z wielu spotkań, które odbyły się w ramach ruchu "Times Up" w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy. Wiele aktorek wzięło udział w przygotowaniach do imprezy, każda miała prawo do nas dołączyć, jednak Lena tego nie zrobiła. Dlatego jej obecność na imprezie i pozowanie do zdjęć z plakietką "Times Up" było dla nas wszystkich zaskoczeniem. Może dla niektórych będzie to lekcja.
Lena odpowiedziała na zarzuty mówiąc, że "z osobistych powodów nie mogła pojawić się na spotkaniach organizacji”.
Przyjaciel poprosił mnie, abym towarzyszyła na tej imprezie. Z powodów osobistych nie mogłam pojawić się na spotkaniach organizacji, czego bardzo żałuję, ale bycie częścią tego wydarzenia było pięknym przeżyciem. Pracowałam wcześniej z Tessą i doceniam jej kunszt i artyzm - dodała na koniec.
Tomphson przeprosiła później Lenę za słowa krytyki, przyznając, że poniosły ją emocje. Myślicie że miała rację atakując Lenę? I czy takie publiczne wojenki pomogą środowisku feministycznemu?