Wszystko wskazuje na to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zakończy trzecią kadencję na stanowisku prezydent Warszawy w niesławie. Potwierdziły się obawy, że na aferach reprywatyzacyjnych wzbogaciła się nie tylko ona, lecz także najbliższa rodzina: Mąż Gronkiewicz-Waltz MUSI ODDAĆ 5 MILIONÓW miastu! Zamierza złożyć odwołanie...
W dodatku, jak ujawnia Fakt, przez roztargnienie albo ignorancję naraziła podatników na zupełnie niepotrzebne wydatki.
Chodzi o rachunek telefoniczny z lipca zeszłego roku. Opiewał on na kwotę 48 981 złotych. I czterdziestu trzech groszy, dla ścisłości.
Jak można było wygadać aż tyle?
Początkowo urzędnicy warszawskiego ratusza próbowali nieudolnie kryć panią prezydent, zapewniając głośno i kłamliwie, że takiego rachunku w ogóle nie było. Z czasem jednak zmienili zdanie.
Jak wyjaśnia jeden z podwładnych, Hania nabiła rachunek podczas służbowej podróży do Izraela oraz Stanów Zjednoczonych.
To rachunek za korzystanie z Internetu. Po prostu szefowa nie włączyła Wi-Fi i łączyła się z siecią przez roaming - tłumaczy informator tabloidu. Najdroższy roaming jest w USA i w Izraelu, a w obu tych krajach pani prezydent przebywała w lipcu 2017 roku.
W tym czasie w Warszawie obradowała komisja reprywatyzacyjna. Widocznie Gronkiewicz-Waltz chciała być na bieżąco z jej ustaleniami...