Małgorzata Rozenek, od półtora roku Majdan, trzynaście lat temu zdecydowała się na zabieg in vitro. Wcześniej próbowała zajść w ciążę naturalnie, a kiedy okazało się to niemożliwe, postanowiła nie tracić czasu na metody, promowane tylko przez kościół katolicki, a krytykowane przez lekarzy za nieskuteczność. Dwanaście lat temu na świat przyszedł jej starszy syn Stanisław.
Małgorzata z mężem postanowili pójść za ciosem i zdecydowali się na drugi zabieg. W jego rezultacie na świecie pojawił się 10-letni obecnie Tadeusz.
Aktualnie Małgorzata z trzecim mężem marzą o powiększeniu rodziny, najlepiej o córeczkę, niestety, w sposób naturalny może się znów nie udać.
Tymczasem politycy Prawa i Sprawiedliwości robią, co mogą, by cały seks i prokreacja w Polsce odbywały się zgodnie z wytycznymi biskupów, nie uwzględniający postępów medycyny, z których korzysta cała Europa. Zresztą nie tylko. W Turcji wykonuje się średnio 50 tysięcy zapłodnień pozaustrojowych rocznie.
Temat in vitro od zawsze budził emocje - przypomina Małgonia w rozmowie z Super Expressem. Ale każdy z nas powinien mieć wolny wybór i decydować o swoim życiu. Nie narzucajmy innym ludziom swojego światopoglądu. Państwo powinno pomagać swoim obywatelom, dlatego likwidacja programów wspierających i dofinansowujących metodę in vitro jest ciosem poniżej pasa dla kobiet, które marzą o dziecku i mają problem z zajściem w ciążę.
Chyba nie tylko kobiet. Wielu mężczyzn, mających problemy z płodnością, też marzy o rodzicielstwie. Jednak w sprawie in vitro, podobnie jak w kwestii aborcji politycy PiS-u, nie wspominając o księżach, nie ukrywają, że uważają Polaków za wyraźnie głupszych od reszty Europejczyków i niezdolnych do podejmowania właściwych decyzji.
Niezwykłe niedbalstwo i lenistwo sprawiły, że bardzo ważny projekt "Ratujmy kobiety" został odrzucony - przypomina surowo Rozenek. Setki tysięcy kobiet domagających się swoich praw zostały tym samym zignorowane. I nawet fakt, że posłów PO wyrzucono z partii, nie sprawi, że projekt zostanie ponownie rozpatrzony, nie zmieni to nic dla kobiet, bo jest już za późno. Tyle Polek, które wyszły na ulice, wymaga wysłuchania, a nie zignorowania. Ta sytuacja sprawi, że trudno będzie następnym razem zmotywować kobiety do walki o swoje prawa.
Zgadzacie się z nią?
_
_
_
_