Krzysztof Pieczyński, aktor teatralny, filmowy i serialowy, którego świetnie pamiętamy z roli Bruna w Na dobre i na złe, słynie ze swoich wyrazistych poglądów. Wielokrotnie już wyrażał w programach publicystycznych zdanie, że Polska jest w kryzysie przez głęboki udział Kościoła katolickiego w życiu publicznym. Jego laickość stała się w ostatnich latach dominującym tematem, w którym pojawia się nazwisko Pieczyński.
W środę, jak informuje Polsat News, aktor wdał się w bójkę w centrum Warszawy. Agnieszka Gozdyra, dziennikarka stacji, napisała wręcz, że został "pobity". Jak podaje WP do bójki miało dojść o godzinie 10:00 na rogu ulic Marszałkowskiej i Żurawiej w stolicy. Pieczyński miał tam awanturować się z drugim mężczyzną. Powodem awantury miały być właśnie poglądy Pieczyńskiego.
Powiedział do mnie "ty pedale" i poszedł dalej. Zawróciłem za nim, spytałem, dlaczego tak na mnie powiedział - relacjonuje aktor w rozmowie z WP. Pieczyński przyznał, że zachowanie mężczyzny zostało sprowokowane czerwona kurtką, którą miał na sobie.
Próbowałem z nim rozmawiać, tłumaczyć, że tak nie wolno. Wtedy zaczął mnie kopać po nogach. Zacząłem się bronić, niestety nie mam wprawy. Nie uczestniczę w bójkach. Mam w końcu 60 lat. Ale nie dam się obrażać. W końcu uderzył mnie pięścią w twarz. Nie wytrzymałem, zadzwoniłem na policję. Wtedy ten jegomość także wyjął komórkę i zadzwonił na komisariat - wyjaśnia aktor.
Pieczyński jest zdeterminowany, by doprowadzić sprawę do końca. Zgłosiłem sprawę na policji, on zrobił to samo. Nie wiem, jak to się zakończy. Nie wiem, czy tam jest monitoring. Ale ja tej sprawy nie odpuszczę. Nie może być tak, że kogoś wyzywa się i bije za poglądy, wygląd czy orientację. Będą z tym walczył - mówi artysta. Dodał, że boli go twarz po uderzeniu, a na nogach najprawdopodobniej zaraz pojawią się siniaki.