Ostatnie tygodnie były wyjątkowo trudne dla Marity Surmy. "Fit-celebrytka" musiała zmierzyć się z oskarżeniem o kupno fanów, a prośba o pytania do niej pod postem Joy'a skończyła się nieciekawie, bo szybko okazało się, obserwatorzy Marity oczekują od niej prawdy, a nie kolejnych "idealnych" i retuszowanych postów.
Maritą swoją frustrację wyładowała na administratorach instagramowego konta DeynnPS, na którym publikowane są jej wulgarne komentarze i przerobione zdjęcia.
Jakby tego było mało, "influencerka" będzie musiała zmierzyć się z kolejnym ciosem i to wymierzonym przez najbliższą rodzinę.
Deynn i Daniel uwielbiali pokazywać na swoich Snapchatach młodszą siostrę Surmy, małą Natalkę. Nic tak nie ociepla wizerunku jak dziecko i idealna rodzina, na którą pozowali w Internecie. Daniel Majewski publikował wspólne zdjęcia z siostrami swojej dziewczyny i wyraźnie kreował się na "wyluzowanego szwagra". Niestety, prawda nie wygląda tak kolorowo jak na snapach fit-pary.
Prawdę o tym jak wyglądało życie młodszej siostry Deynn ujawniła jej druga siostra, którą Marita raczej się nie chwaliła. W akcie desperacji napisała notkę na utworzonym do tego celu blogu.
Klaudia Surma opisała jak wyglądało jej życie po przeprowadzce do Warszawy, gdzie Marita obiecała swoim siostrom lepsze życie. A to okazało się pasmem rozczarowań. Deynn miała załatwić siostrze super pracę - nie załatwiła. Opieką nad małą Natalką miały się podzielić po równo, niestety z tym też zazwyczaj był problem. Co najbardziej przerażające, dziecko bało się przyjeżdżać do Marity (!), bo Daniel na nie krzyczał. Natalka zaniedbała też naukę, bo jak można się domyślić, Deynn nie pomagała jej w lekcjach.
Raz Natalka wróciła z płaczem do domu. Kiedy zapytałam się, o co chodzi, Natalka powiedziała mi, że Daniel kazał jej powiedzieć coś po chińsku i kiedy ona się zastanawiała powiedział "i tak nic nie umiesz, jak nie będziesz się uczyć to wrócisz do Świdwina" - napisała zrozpaczona siostra.
Z pomocą finansową, którą influencerka obiecała siostrze, też było krucho.
Raz poprosiłam Maritę o pieniądze. Poprosiłam ją o 50zł, ponieważ miałam ostatnie 20 zł w portfelu. Powiedziała, że nie ma sprawy, że wpadnie do mnie do żabki. Fakt, wpadła, ale na zakupy dla siebie - opisuje.
Nic więc dziwnego, że Klaudia postanowiła wrócić do rodzinnego Świdwina. Cała przeprowadzka zakończyła się wielką burdą. Siostra poprosiła Maritę o odesłanie jej butów, bo te nie zmieściły się do walizki. To zadanie przerosło umięśnioną parę, która wpadła do mieszkania z awanturą.
Jak tak krzyczał i kazał mi oddać ten telefon to wybiegłam na klatkę w skarpetkach i zaczęłam dzwonić do mojego chłopaka. Wtedy ktoś, nie wiem czy Marita czy Daniel zamknęli drzwi. Słyszałam przez drzwi jak krzyczy Daniel na Natalkę. W panice zadzwoniłam na policje. Policja przyjechała, powiedziałam im, że wpadli mi do domu i krzyczą, że zamknęli dom i nie mogę wejść. Policja przyjechała, a Daniel zaczął mówić "ta pani tutaj nie mieszka" (chodziło o mnie) że jestem psychiczna itp. Poprosiłam policjantów żeby Marita i Daniel wyszli i tak też się stało. Przez tą całą akcję Marita wydusiła z siebie tylko jedno zdanie: "nie mam żadnych dokumentów". W tej całej sytuacji najbardziej szkoda jest Natalki, która stała w tym bałaganie cała zapłakana - opisuje dramatycznie zdarzenie Klaudia.
Na blogu możemy też zobaczyć SMS-y, które Klaudia wymieniała ze starszą siostrą. Całą notkę możecie przeczytać tutaj.
Jak napisała Klaudia, wpis nie miał na celu obrazić Marity i Daniela, a "pokazać że cała przeprowadzka była pod publikę". Można się tylko domyślić, że nie tylko ten aspekt życia Marity jest kłamstwem.
Wierzycie siostrze Deynn?