Dobra wiadmość dla wszystkich, którzy nie lubią Paris Hilton! Jej debiutancki album zatytułowany dość pretensjonalnie Paris okazał się klapą. W USA w pierwszym tygodniu sprzedaży zakupiono jedynie 75 tysięcy krążków. To bardzo mało jak na środki zaangażowane w promocję, szczególnie w porównaniu z 320 tysiącami płyt, które w tym samym czasie sprzedała Christina Aguilera.
Co więcej, prognozy na kolejny tydzień są jeszcze gorsze - ma się sprzedać mniej niż 30 tysięcy płyt. Pierwszy singiel Stars are blind powoli spada z kolejnych list przebojów, więc producenci zaczęli promować kolejną piosenkę - Turn it up, która jednak także nie radzi sobie najlepiej. Jak powiedział jeden z przedstawicieli branży magazynowi Page Six:
Ludzie po prostu nie mają ochoty kupować jej płyty i wspierać jej w ten sposób, skoro ona nie może zagrać żadnego koncertu. Przecież ona nawet nie umie śpiewać na żywo.
I choć Paris już rok temu doradzano by wzięła się za ćwiczenie głosu, wynajęła sobie choreografa i nauczyła się jednocześnie tańczyć i śpiewać na żywo, Hiltonówna wiedziała lepiej i nie posłuchała żadnej z tych rad. Jej rzecznik Elliot Mintz próbuje oczywiście przedstawić sytuację inaczej:
Według mnie, ten album to ogromne wydarzenie. Jak na debiutantkę, robi niesłychane wrażenie.
Pomyślcie, ile musi mu płacić za wygadywanie podobnych rzeczy.
A to zdjęcia szczęśliwej Paris zrobione podczas imprezy promującej płytę:
Paris przyznaj się - ile z tych 75 tysięcy płyt sama kupiłaś?