Zadziwiająca jest obojętność, z jaką scenarzystka Ilona Łepkowska odnosi się do osób, które wraz z nią pracują na popularność jej okropnych seriali. Inna sprawa, że mówi prawdę. To po prostu niecodzienne w show-biznesie.
Nie ma osób, którym nie odbija po sukcesie - twierdzi w rozmowie z Twoim Imperium. Jednym mniej innym bardziej, ale zawsze ma to miejsce. Wtedy wychodzi na jaw, kto wyniósł z domu dobre wychowanie i kto ma poczucie odpowiedzialności. Jeśli ktoś zaczyna mi stawiać kosmiczne warunki i wydaje mu się, że właśnie stał się najważniejszy na świecie, to ja na takie sytuacje mam sprawdzone rozwiązania.
I przekonuje, że nikt nie jest niezastąpiony. To sygnał dla jej pracowników, żeby nie domagali się zbyt wysokich podwyżek:
Groźba rozstania się z aktorem w serialu jest dla mnie problemem najwyżej przez dwa dni. Na przykład Marcin Bosak oznajmił mi, że rezygnuje z gry w M jak miłość praktycznie z dnia na dzień. No i co? Chociaż był postacia barwną i wyrazistą, czy coś się stało gdy go zabrakło? Zupełnie nic się nie stało.
Jeszcze bardziej okrutna jest dla aktorów, którzy zdobyli popularność dzięki wymyślonym przez nią postaciom - Kasi Cichopek i braci Mroczków:
Kasia rzeczywiście jest dzisiaj medialna gwiazdą, rozwchwytywaną jak świeże bułeczki. Ale nie mówiłabym o niej "znana aktorka", bo na razie jest aktorką jednej roli - mówi z przekąsem.
O Mroczkach mói wprost: Ona ma szanse jeszcze coś zagrać. Inaczej niż bracia Mroczkowie. Oni w zasadzie pozostaną aktorami jednej roli. Zresztą doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Dzięki, trzymamy za słowo!
Tak okrutna Łepkowska kończy przesłodzone kariery - jednym telefonem: