Julia Wróblewska prawdopodobnie zbyt wcześnie rozpoczęła swoją przygodę z show biznesem. Zepsuty świat celebrytów okazał się w jej przypadku kiepskim "podwórkiem do zabaw", a później jeszcze gorszym otoczeniem dla rozwoju osobistego nastolatki. Przez notoryczną obecność w telewizji, prasie i mediach społecznościowych u Wróblewskiej nie wykształciła się umiejętność empatii czy wrażliwość na krzywdę zwierząt. Niedawno na Snapchacie Julia "pochwaliła się przejechaniem lisa". Bezbronne zwierzę po zderzeniu z autem według młodej celebrytki zrobiło "bum, bum, bum", co wspólnie z przyjacielem skwitowali śmiechem.
Na kolejne popisy młodej celebrytki aspirującej do miana aktorki nie trzeba było długo czekać. Wróblewska została zaproszona do wzięcia udziału w charytatywnym meczu hokejowym. Julka zagrała w drużynie Reprezentacji Artystów Polskich. Niestety, głównym celem jej udziału była nie pomoc potrzebującym, a możliwość lansowania się za pomocą nagrywanych snapów. Kiedy okazało się, że po "gwiazdę" nie przyjechała oczekiwana limuzyna, a "zwykły autobus", Wróblewska nerwowo chichotała wyśmiewając starania organizatorów.
Zobacz: Wróblewska skarży się na warunki po meczu charytatywnym: "Wynajęli nam busa. TAKIEGO ZWYKŁEGO!"
Kiedy kolejny raz na Julię spłynęła fala krytyki ze strony internautów, postanowiła spróbować wytłumaczyć się ze swojego skandalicznego zachowania, w czym wtórowała jej nieznana koleżanka. Wróblewska w serii instastories zapewnia, że "autobus to była świetna atrakcja i w ogóle wow":
Widzę, że dużo z was uwierzyło w jakąś nadinterpretację Pudelka to skomentuję całą sytuację zanim zaczniecie pisać komentarze - zaczęła swój głęboki wywód Wróblewska. Wrzuciłam na snapa filmik, gdzie podobno wyśmiewałam się z tego, że wynajęli nam busa w sensie autobus, którym wracaliśmy do hotelu. Chciałabym powiedzieć, że śmiałam się jedynie z tego, że pierwszy raz jechałam wynajętym autobusem i wydawało mi się, że to będzie bus, a nie autobus i go nie zauważyłam na parkingu i zastanawiałam się czy już nam nie odjechali i nagle ktoś nam macha, że tutaj, a my jak? Boże, myślałam, że to jest zwykły autobus publiczny i stoi na przystanku i czekałam aż ktoś podjedzie, a tutaj wow. Fajna niespodzianka bo nigdy nie jechałam wynajętym busem, autobusem - przyznała.
Przejazdu nie wymagałam bo jakby trzeba było to wzięłabym sobie taksówkę, bo jak najwięcej pieniędzy miało iść na akcję charytatywną więc i tak fajnie, że był jakikolwiek przejazd - przypomniała sobie Julia.
Potem było tylko gorzej. Wróblewska, która od wielu lat "bryluje" w show biznesie zarzeka się, że nie potrzebuje luksusów, a na dowód wspomina... obozy harcerskie:
Nie myślcie sobie, że się jakoś wyśmiewałam, nie jestem osobą, która musi żyć w luksusach, od dzieciaka jeździłam na różne obozy harcerskie i tak dalej, spałam w namiotach i kąpałam się w jeziorze więc naprawdę nie wymagam - przysięgała Wróblewska.
Na koniec Julka zagroziła, że jak tak dalej pójdzie to nie będzie nagrywała żadnych snapów:
Nie rozumiem o co chodzi i teraz możecie mnie zrozumieć dlaczego ostatnio wrzucam mniej snapów i instastory, bo w sumie cokolwiek bym nie powiedziała to się robią z tego g*wnoburze. Jak będą takie sytuacje dalej i wszystko będzie tak nadinterpretowane to nie będę nic mówiła na snapie
Julka, trzymamy za słowo.