Jakub Kwieciński i Dawid Mycek od dwóch lat robią karierę za pośrednictwem swojego vloga. Najpierw nagrali teledysk do jednej z piosenek zespołu Roxette, który zespół udostępnił w swoich kanałach społecznościowych. Później przyszło zainteresowanie mediów i kolejne filmy, w tym ten dotyczący ślubu pary, który odbył się na Maderze. Panowie szybko zyskali rozgłos, a z tym także popularność nie tylko w kręgach społeczności LGBT.
W środę na ich Facebookowym fanpage'u ukazało się oświadczenie, z którego wynika, że Kwieciński, który był dziewięć lat pracownikiem TVP, rozstał się z Telewizją Polską. Dawid i Jakub uważają, że było to spowodowane ich orientacją seksualną. Zwłaszcza, że dwa dni przed otrzymaniem decyzji para wypuściła w sieci swoją autorską piosenkę świąteczną, w której oprócz "śpiewu" znajdziemy też "romantyczne" sceny z nimi w roli głównej.
Zbieżność dat jak i uzyskane przez nas informacje pozwalają nam sądzić - na granicy pewności - że decyzja ta była podyktowana orientacją seksualną Jakuba. W jednej chwili przekreślono całe jego doświadczenie, wiedzę i zasługi, a wszystko dlatego, że kocha Dawida i nie wstydzi się o tym mówić - możemy przeczytać w długim wpisie.
Pomoc parze zaoferowała Kampania Przeciw Homofobii, która postanowiła zająć się sprawą od strony prawnej. Jakub chciał zachować się lojalnie wobec byłego już pracodawcy i „dać mu szansę” na pozasądowe zakończenie sprawy. Pismo zostało doręczone, ale pomimo upływu terminu wyznaczonego na odpowiedź, Telewizja milczy. Niestety jesteśmy zmuszeni podjąć kolejne działania prawne mające na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji - mówi adwokat Paweł Knut, który jest pełnomocnikiem Kwiecińskiego.
Po wielu godzinach oczekiwań na stanowisko TVP, telewizja publiczna zabrała głos w sprawie. W związku z informacjami dotyczącymi nieprzedłużenia umowy z panem Jakubem Kwiecińskim, Telewizja Polska informuje, że prywatne życie jej pracowników nie jest kwestią braną pod uwagę przy decyzjach kadrowych. Umowa z firmą pana Kwiecińskiego wygasała 31.12.2017 r. i nie została przedłużona, podobnie jak miało to miejsce w kilku innych przypadkach. Żadne inne przesłanki niż merytoryczne nie były brane pod uwagę przy podejmowaniu tej decyzji - możemy przeczytać w oficjalnym stanowisku, które pojawiło się na Wirtualnych Mediach.
Sprawa rzeczywiście jest dziwna. Z jednej strony dzisiejsze władze TVP nie pozostawiają złudzeń co do ich braku tolerancji, lecz z drugiej fakt, że Kwieciński nie był jedyną zwolnioną osobą pozwala myśleć, że to tylko niefortunny zbieg okoliczności. Poza tym czy TVP, które od dwóch lat pozostaje w rękach obecnej władzy, naprawdę nie wiedziało o tym, że zatrudnia medialnego geja? Zapewne wiedziało, co mężczyzna sam zaznacza w wywiadzie dla WP. Dlaczego więc - jeśli to był akt homofobii - decyzja zapadła właśnie teraz, a nie przykładowo po ich ślubnej relacji wideo?