Kuba Wesołowski nie ma szczęścia do samochodów. Kilka tygodni temu jeździł z dziewczyną po nocy, nie mając powietrza w jednej z opon. Tym razem natomiast jego Saab w ogóle odmówił współpracy i to akurat w drodze do warsztatu. Rozkarczył się na jezdni i nie dał się ruszyć.
Fakt donosi, że Kuba zadzwonił po kolegę, który po dłuższym czasie przyjechał z linką holowniczą. I tu pech po raz kolejny dał znać - po kilku metrach... linka pękła.
Jak pech to już po całości. Nie dziwimy się chłopakowi, że pali z nerwów.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.