Ostatnimi czasy ceremonie rozdania nagród w Hollywood stały się miejscem, gdzie za pomocą kreacji można zaprezentować swoje polityczne poglądy. O ile na Złotych Globach większość gwiazd po prostu ubrała się na czarno w ramach solidarności z ofiarami molestowania seksualnego, a na rozdaniu Grammy pozowano z białymi różami, amerykańska piosenkarka Joy Villa postanowiła pójść o krok dalej w wyrażeniu swoich przekonań. Villa na niedzielnej gali Grammy pojawiła się w białej sukni, na której namalowano płód otoczony tęczą. Do sukni celebrytka dobrała małą, biała torebkę z napisem "Wybierz życie".
Jestem jak najbardziej za ruchem pro-life - wyznała w wywiadzie dla Fox News. W tym roku postanowiłam ogłosić swoje stanowisko przy pomocy sukni, zresztą jak co roku. Życie jest najważniejsze. Pamiętam jak w wieku 21 lat byłam w związku z mężczyzną nadużywającym alkoholu i narkotyków. Próbowałam zaistnieć jako piosenkarka i aktorka, ale nie było to takie proste, dlatego też byłam wtedy bez grosza. Pewnego dnia okazało się, że zaszłam w ciążę. Wiedziałam, że muszę podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu, dlatego też postanowiłam oddać dziecko do adopcji. Było to niesamowicie trudne, jednak wiedziałam, że oddanie dziecka to lepszy wybór niż pozbawianie go życia.
Joy nie kryje się ze swoją sympatią do prezydenta Donalda Trumpa i na każdym kroku podkreśla swoją zażyłość z jego córką, Ivanką.