Afera wokół bójki Radka Majdana i Piotra Świerczewskiego z policjantami trwa nadal. W poniedziałek w programie Tomasza Lisa po raz pierwszy ujawniono "taśmy prawdy", zawierające podobno cały przebieg zdarzenia. Czy to już koniec zamieszania? Niestety nie. Wygląda na to, że dopiero początek. Wczoraj aresztowano kolejnych podejrzanych - współwlaściciela hotelu, w którym zatrzymali się piłkarze oraz szefa monitoringu obiektu.
Postawiono im zarzuty - uwaga - utrudniania śledztwa! Policja wiele razy prosiła właściciela hotelu oraz firmę go monitującą o udostępnienie nagrań z feralnej nocy. Nie doczekała się. Podczas konfrontacji policji z piłkarzami na antenie TVP, funkcjonariusze zobaczyli ten materiał po raz pierwszy, w przeciwieństwie do oskarżonych - Majdana i Świerczewskiego. Co więcej, nagranie prawdopodobnie zostało pocięte i zmontowane. Przez kogo?
Otrzymaliśmy wiele maili od czytelników, którzy zauważyli, że nagranie z kamery to jedynie fragmenty zajścia, które nie przedstawiają całej prawdy. W rzeczywistości awantura trwała o wiele dłużej, niż przedstawiono w programie Lisa. Nasze źródła przekonują, że wycięto z niego celowo niektóre fragmenty, w taki sposób, by potwierdzało wersję piłkarzy.
Czy rzeczywiście tak było? Trudno powiedzieć. Ale na pewno mogło tak być. Bo kto decydował o tym, które sceny wyciąć? Ludzie, którzy zostali właśnie aresztowani? Majdan i Świerczewski? Tomasz Lis? Jedno wiemy na 100% - na pewno nie policja.
Stawia to w bardzo trudnej sytuacji funkcjonariuszy, oskarżanych publicznie o nadużywanie władzy. Muszą walczyć z popularnymi piłkarzami, z którymi sympatyzuje duża część opinii publicznej. Czy uda się wyjaśnić wszystko rzetelnie i pokazać wszystkim pełny, niezmontowany materiał dowodowy? Bo niestety, przez udział Radka w Rozmowach w toku i programie Lisa sprawa stała się już właściwie "polityczna".