Nie chce powiedzieć, jak nazywa się jego choroba. Potwierdza jedynie, że w jego organizmie uaktywniła się "orientalna" bakteria, którą zarazil się w czasie egzotycznej podróży kilka lat temu. Ale dopiero w Polsce wyszło na jaw, jakiego spustoszenia dokonała w organizmie.
Miałem uszkodzoną trzustkę, wątrobę, problemy z krążeniem i sercem - wymienia mąż Górniak w rozmowie z Rewią. Poza najbliższymi nikomu nie opowiadałem o stanie mojego zdrowia. Robię to po raz pierwszy. Jak donosi tygodnik, choroba Krupy uaktywnia się okresowo. Podczas ostatniego ataku schudł 25 kilo, cera zrobiła się szara, a oczy podkrążone. W ciągu kilku tygodni zmienił się tak, jakby mu przybyło parę lat - mówi jego znajomy.
Dzięki pomocy dobrych specjalistów mąż Górniak przetrwał ostatni atak, ale musi teraz bardzo uważać na siebie.
Sam przygotowuję sobie posiłki - mówi brukowcowi. Wcześniej lubiłem dobrze zjeść, a teraz mam specjalną dietę i jej się trzymam. Mój zawód jest bardzo stresujący, poza tym prowadziłem bardzo nieregularny tryb życia, ale dzięki chorobie zmieniłem hierarchię. Teraz rodzina i zdrowie są dla mnie najważniejsze. Żyję z tą groźną bakterią, ale jest dobrze. Powoli wracam do zdrowia.