Ryszard Kotys to ceniony aktor, który na koncie ma ponad 40 ról serialowych i blisko 150 w filmach fabularnych. Jego specjalnością stały się role "czarnych charakterów" i tzw. "typów spod ciemnej gwiazdy". Artysta przez lata występował także na deskach teatrów, m.in. w Gdańsku, Wrocławiu, Opolu i Łodzi, a także sam podejmował się reżyserowania spektakli.
Choć dorobek Kotysa jest imponujący, szersza publiczność kojarzy go głównie z niemal kultowej już roli Mariana Paździocha w Świecie według Kiepskich. Co ciekawe, pierwotnie to właśnie on miał zagrać główną rolę Ferdka jednak autorzy serialu uznali, że obsadzą w tej roli kogoś... młodszego.
Pod koniec grudnia fani byli mocno zaniepokojeni stanem zdrowia Kotysa, który trafił do szpitala z powodu zapalenia płuc, przez co zniknął na jakiś czas z serialu. Obawiano się nawet, że "Paździoch" nie powróci już na plan.
Na szczęście kłopoty zdrowotne udało się przezwyciężyć i 85-latek mógł wrócić do pracy. W rozmowie z Pomponikiem aktor przyznaje jednak, że coraz bardziej zaawansowany wiek przysparza mu czasem sporych trudności.
Chyba jestem smutnym człowiekiem. Może to wynika ze starości - rozważa Kotys. W gruncie rzeczy jestem poważnym facetem. Nie jestem typem rozrywkowym, choć lubię towarzystwo. Wiele osób uważa, że jestem złośliwie dowcipny i często nikogo nie oszczędzam. Wynika to z mojej powagi. A może i smutku.
Aktor dodaje, że stara się mimo wszystko zachowywać dobrą formę fizyczną.
Dbam o to, by chodzić, a nie jeździć samochodem. Od czasu do czasu wsiadam też na rower. Jako młody człowiek interesowałem się sportem, grałem nawet w klubie w koszykówkę, co jest nieco śmieszne, ponieważ mam jedynie 173 centymetrów wzrostu - mówi Ryszard.
Niestety, z biegiem lat serialowy Marian zaczął tracić orientację w terenie. Przyznaje, że zdarza mu się gubić nawet... na klatce schodowej.
Gubię się dosłownie wszędzie. Na przykład wchodzę do jakiegoś mieszkania, a wychodząc nie mogę trafić we właściwe drzwi. Bardzo często gubię się też w obcym mieście. Idąc do kogoś, nie kieruję się na klatkę schodową, tylko na przykład do piwnicy. Wtedy jestem potwornie przerażony - wyznaje.
W rozmowie Ryszard zdradził też, że jedną z nielicznych przyjemności odnajduje w gotowaniu dla rodziny, a jego specjalnością są pieczone mięsa i pizza.
To mnie wciąga i odpręża. Kiedyś zacząłem piec mięso, które rodzinie posmakowało. Tak się zaczęło. Od tamtego momentu, gdy żona bywała zajęta, ja zajmowałem się gotowaniem obiadów. Nie były to zupy, raczej drugie dania. Lubiłem na przykład zrobić dziecku pizzę - ujawnia.
Kotys twierdzi też, że od zawsze lubił grać negatywne postaci, bo prywatnie jest "zbyt miękki".
Lubię grać postaci, które nie mają ze mną nic wspólnego, ale stanowią pewien ideał, do którego dążę... Chciałbym być twardszym i bardziej bezwzględnym facetem. Korzystnie wpłynęłoby to na moją psychikę. Typ bezwzględnego gangstera wprawiłby mnie w dobre samopoczucie. Nie jestem macho, a chciałbym nim być - zdradził Kotys.