Jola Rutowicz po raz kolejny opowiada szczerze prasie brukowej o swoim uczuciu do Jarka. Nic dziwnego, trzeba korzystać, póki dają, i wycisnąć z niego wszystko:
_**Tak szczerze to Jarek od początku wcale mi się nie podobał**_ - wyznaje Super Expressowi. Poznaliśmy się jeszcze przed wejściem do "Big Brothera" i już wtedy było widać, że wpadłam mu w oko. Jestem osobą, która ma ogromny dystans do ludzi, on jest o wiele starszy ode mnie i obawiałam się trochę tego. Eh, nie wiedziałam nawet, że jest aktorem.
To akurat nie powinno dziwić, bo o tym epizodzie w życiu Jakimowicza rzeczywiście mało kto pamięta. Jola zapewnia, że miłość rozkwitła już po zakończeniu programu.
Łączyło nas wtedy silne, emocjonalne uczucie. Nawet moi rodzice mówili, że do mnie pasuje taki "tatuś" starszy ode mnie, który się mną zaopiekuje, poprowadzi za rączkę, pokaże tamto i owamto. Teraz jesteśmy razem. Z mojej strony to prawdziwe i szczere uczucie. Wiem, że jak ja się z kimś wiążę to na całe życie.
Szkoda, że nie wspomina nic o tym, że romans został wymyślony przez menedżera, na potrzeby programu i ich marnych karier. Nie jest to przecież nawet tajemnicą. Przypomnijmy: Ten romans wymyślił menedżer!
Ich "miłość" zaczęła się i skończy się w telewizji. Zastanawia nas, czy Jarek nie ma jakiegoś minimalnego poczucia wstydu. To przecież tak żałosny koniec faceta, który był kimś a skończył sprzedając wszystko i ośmieszając się za (niewielkie) pieniądze.