Małgorzata Kożuchowska i Bartek Wróblewski swój miesiąc miodowy spędzą w... pracy. Bardzo modne stały się ostatnio deklaracje, że się nie ma czasu na sprawy prywatne takie jak ślub, miesiąc miodowy, wakacje albo urodzenie dziecka. To w końcu takie staroświeckie zwyczaje... W ten sposób "gwiazdy" kokietują producentów, wysyłając sygnał, że dostają tyle ofert, że nie mają czasu podrapać się po dupie.
Kożuchowska i Wróblewski nie są w tym względzie wyjątkiem. Bartek, który po wyrzuceniu z TV Puls cudem (i dzięki znajomościom) dostał pracę w Panoramie, nie omieszkał poinformować swoich nowych zwierzchników, że nie liczy na żadną taryfę ulgową w związku ze swoim ślubem.
Już trzy dni po uroczystości można więc było oglądać jego relacje z Sejmu w popołudniowym wydaniu programu - pisze Na żywo. Aktorka także ma wypełniony czas od rana do wieczora. Zaczęła zdjęcia do seriali M jak miłość i Tylko miłość [śmiesznie to brzmi, ambitnie...]. Dzień wcześniej pojawiła się też na gali Polsatu, na której prezentowano nową ramówkę.
Para planowała wprawdzie po ślubie krótki wypad do Rzymu, który ma dla nich obojga znaczenie symboliczne - tam się poznali, ale Rzym nie ucieknie. W końcu to Wieczne Miasto.