W połowie stycznia światło dzienne ujrzały kulisy konfliktu Jacka Piekary i Doroty Wellman. Pisarz nie przebierał w słowach oceniając zaangażowanie dziennikarki w akcję przeciwko zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej, sugerując, że "Wellman nie grozi aborcja, ponieważ do zapłodnienia potrzebny jest seks".
Dorota Wellman postanowiła oddać sprawę w ręce sądu i dociekać sprawiedliwości. Rozprawa odbyła się jednak bez oskarżonego, ponieważ zawiadomienia o sprawie przychodziły na stary adres pisarza, pod którym od dawna nie mieszkał. Sąd wydał wyrok zaocznie, w którym zasądził prawie pół miliona odszkodowania oraz publicznych przeprosin.
Okazuje się, że dla Piekary pół miliona to kwota nie straszna na tyle, by zaprzestać komentowania poczynań Wellman. Na łamach dwutygodnika Bez Cenzury, pisarz postanowił ponownie obrazić dziennikarkę. Nazwał ją między innymi "udającym inteligenta i kulturalnego człowieka, przylizanym i uładzonym prostakiem, który czuje się w prawie mentorsko pouczać innych, lecz reaguje wściekłością na to, co boli najbardziej: na kpinę".
To jednak nie wszystko. Piekara wyśmiał karierę Wellman, mówiąc, że "psim swędem trafiła na salony":
Ot, wypucowana i wymalowana dziewka stajenna, która psim swędem trafiła na salony...
Jacek Piekara wymyślił również przydomki dla Doroty, które "same narzuciłyby się używającemu barwnego języka człowiekowi antyku lub średniowiecza": "Dorota Słoniowa Noga", "Dorota Brzuch Wieloryba", "Dorota Podgardle Świni", "Dorota Kiełbasiana Dłoń".
Tym razem przesadził?