W Minneapolis odbył się 52. finał ligi amerykańskiego futbolu. Niespodziewanie dla wszystkich fanów tego sportu, w finale Super Bowl triumfował zespół Philadelphia Eagles po zwycięstwie z New England Patriots 41:33.
Relację z wydarzenia oglądało ponad 100 milionów widzów. Na wszystkich zgromadzonych zarówno na stadionie, jak i przed telewizorami czekała cała masa atrakcji. W tym roku podczas finału wystąpił Justin Timberlake, który promował swój nowy album. Koncert Justina był także uhonorowaniem Prince'a.
Całe show skradł jednak zagubiony 13-latek, który podczas występu Justina, który wszedł w tłum fanów zgromadzony pod sceną, wyjął telefon i zaczął nerwowo wstukiwać coś w jego klawiaturę.
W sieci pojawił się fragment występu Justina, który bezlitośnie wyśmiali internauci:
"Chłopiec nie wie kim jest facet, który koło niego śpiewa", "Może myślał, że wystąpi Justin Bieber, a nie Justin Timberlake" - pisali w komentarzach.
Chłopiec przyłapany przez kamery to Ryan McKenna. 13-latek przyznaje, że to wszystko działo się bardzo szybko:
To było niesamowicie zwariowane. Nigdy nie myślałem, że spotka mnie coś takiego. Wszyscy moi znajomi wysyłali do mnie SMS-y. To było naprawdę szalone - mówił przejęty nastolatek. Mój telefon padł. Miałem tylko powiadomienia. 36 Snapów, 21 prywatnych wiadomości i 150 próśb o dodanie na Instagramie - opowiadał podekscytowany. Zmieniałem tryb w kamerze, z nagrywania wideo na zdjęcia. Wiedziałem, że taka okazja na selfie z Justinem już się więcej nie powtórzy. Nie mogłem w to uwierzyć.
Zazdrościcie mu?