W niedawnym wywiadzie dla New York Timesa Uma Thurman postanowiła opowiedzieć szczegóły przypadków molestowania seksualnego, których miał się na niej dopuścić znany hollywoodzki producent, Harvey Weinstein. W tym samym artykule gwiazda wyznała, że gdy o zajściach opowiedziała Quentinowi Tarantino, z którym pracowała wtedy nad filmem Pulp Fiction, ten zbagatelizował sprawę, komentując to słowami "Biedny Harvey zawsze startuje do kobiet, których nie może mieć".
Oprócz tego Uma twierdzi, że Quentin omal nie doprowadził do śmierci aktorki, gdy zmusił ją do występu w niebezpieczniej scenie kaskaderskiej. Aktorka wyznała, że gdy kręcili jedna ze scen w filmie Kill Bill Quentin rozkazał aktorce przejechać rozpędzonym samochodem po piaszczystej drodze, na co Thurman nie chciała się zgodzić. Gdy reżyser groźbami zmusił ją do zagrania w niebezpiecznej scenie, auto uległo wypadkowi, a Uma doznała trwałego urazu kręgosłupa i kolan. Jej ówczesny mąż, Ethan Hawke, wyznał że od razu przyjechał na plan i zwymyślał Tarantino, że powinien o nią zadbać "jako reżyser i jako przyjaciel". Jak twierdzi Hawke, Tarantino miał wtedy olbrzymie pretensje do siebie i przepraszał za całe zajście. Niemniej po nim, on i aktorka poważnie się pokłócili:
Oskarżyłam go o to, że próbował mnie zabić. Strasznie się rozzłościł, co było zrozumiałe, bo nie uważał, by kiedykolwiek próbował mnie zabić - zdradziła.
W poniedziałek 47-latka wrzuciła na swój profil na Instagramie nagranie, na którym widać wypadek samochodou i moment, w którym doznała dożywotniego uszczerbku na zdrowiu. Uma twierdzi, że Tarantino przetrzymywał je, gdyż Miramax chciał uniknąć odpowiedzialności za jej wypadek.
Zamieszczam ten klip przy okazji wywiadu z Maureen Dowd dla The New York Times - napisała. Okoliczności tego incydentu według mnie podchodzą pod złamanie prawa, nie wierzę jednak że Quentin Tarantino umyślnie naraził mnie na utratę życia. Tarantino oddał nagranie w moje ręce lata później wiedząc, że może ono poważnie zagrozić jego karierze, za co jestem z niego dumna i bardzo wdzięczna. Zatajenie tego wydarzenia jest niewybaczalne i oskarżam za to Lawrenca Bendera, E. Bennetta Walsha i oczywiście Harveya Weinsteina. Kłamali i ukryli dowody, gdy doznałam permanentnych obrażeń, przez co sprawa nie została zbadana, a studio nie poniosło gigantycznych kosztów. Mam nadzieję, że następnym razem studio będzie lepiej zajmowało się swoimi klientami, jeżeli wciąż chcą zarabiać wielkie pieniądze bez cienia przyzwoitości.
W wywiadzie udzielonym magazynowi Deadline, który zgłosił się do reżysera, by ten mógł wyjaśnić całą sprawę, Tarantino już na samym początku zaznaczył, że przecież osobiście dał aktorce ten materiał. Następnie opowiedział, jak wyglądała sytuacja z wywiadem Thurman:
Wiedziałem, że ten artykuł się ukaże. Uma i ja rozmawialiśmy o tym od dłuższego czasu i razem zdecydowaliśmy, w jaki sposób to zrobi. Chciała wyjaśnić, jak wyglądała sprawa tego wypadku po tych wszystkich latach. Zapytała mnie, czy mógłbym jej udostępnić ten materiał. Musiałem go znaleźć po 15 latach. (...) Nie wierzyłem, że mi się to uda, ale znalazł się. Byłem bardzo szczęśliwy, że mogę przekazać go Umie. Sęk tkwi w tym, że Uma chciała wskazać i obwinić konkretnych ludzi za to całe zdarzenie. Moim zadaniem miało być udzielenie wywiadu Maureen Dowd i wsparcie historii Umy własnymi wspomnieniami. Ale nigdy się nie spotkaliśmy - ja i Dowd. Przeczytałem artykuł i faktycznie wyszło na to, że wszyscy wykręcili się dzięki swoim prawnikom, więc nie można było wymienić ich z nazwiska. I skończyło się na tym, że przez większość tekstu Maureen Dowd to ja zbieram ciosy.
Reżyser wyznał też, że z tego co pamięta wcale nie był agresywny ani groźny wobec aktorki, mimo to ponosi całą odpowiedzialność za wypadek, któremu uległa.
Uma miała prawo jazdy- zapewnia. Wiedziałem, że jest kiepskim kierowcą, ale miała prawo jazdy. Po tym jak sam przetestowałem tę trasę, byłem bardzo szczęśliwy, myślałem, że absolutnie da radę to zrobić, że to nie będzie żaden problem. Podszedłem do niej. Była przy tym jej charakteryzatorka. Nie byłem zły, ani agresywny... Uśmiechałem się. Powiedziałem: "Oh, Uma, jest w porządku. Totalnie dasz radę. To prosta droga, to wszystko. Wsiądziesz do samochodu w punkcie A i przejedziesz do punktu B i będzie po sprawie." (...) Uma odpowiedziała "Ok". Ponieważ mi wierzyła. Ponieważ mi ufała. Powiedziałem jej, że będzie dobrze. Powiedziałem jej, że droga jest prosta. Powiedziałem jej, że będzie bezpiecznie. A nie było. Myliłem się. Nie zmusiłem jej, by wsiadła do samochodu. Wsiadła, bo mi ufała. Bo mi uwierzyła.