Andżelika Fajcht należy niewątpliwie do najbardziej zdesperowanych celebrytek. Jest gotowa dosłownie na wszystko, by tylko zaczepić się w show biznesie. Zaczęła przed laty w na castingu do programu Top Model. Niezbyt błyskotliwa kandydatka na modelkę zasłynęła wtedy tym, że pozwoliła się dokładnie obmacać Dawidowi Wolińskiemu, podczas gdy reszta jury zagrzewała go okrzykami "macaj balony”. Na koniec zajrzał jej jeszcze w zęby, całkiem jak na końskim targu.
Krótko potem powróciła jako "gitarzystka" zespołu wokalistki Patty. Wprawdzie podczas występu w telewizji śniadaniowej programie trzymała gitarę odwrotnie i nie trafiała w struny, jednak szybko wytłumaczyła, że miała tylko "wyglądać". Do studia Dzień Dobry TVN powróciła jakiś czas później, występując w towarzystwie karła grającego na flecie.
Jednak największe sukcesy Andżelika odnosi na Bliskim Wschodzie, a konkretnie w Dubaju i Libanie, gdzie dwukrotnie zdobyła tytuł "Najlepszego ciała" w jakimś tajemniczym, nieznanym szerzej konkursie.
O ciało, zwłaszcza najlepsze, należy oczywiście dbać. U Andżeliki różnie z tym bywa. W Tłusty Czwartek na przykład zjadła aż trzy pączki, po 350 kcal każdy i zamartwia się w Super Expressie, co teraz...
Zjadłam trzy pączki, jak co roku, z nadzieją, że pójdzie w biust - wyznaje jak zwykle lotna Fajcht. Okazuje się, że to chyba niemożliwe, więc muszę je jak najszybciej spalić. Miss Best Body nie może sobie pozwolić na nadprogramowe kilogramy. Na szczęście z spalaniu pomoże mi ukochany. To zajmie nam całą noc.
Jak przypomina tabloid, do spalenia tysiąca kalorii konieczny jest sześciogodzinny seks.