Quentin Tarantino jest jednym z najwybitniejszych reżyserów światowego kina. Szacunek branży filmowej i widzów zdobył między innymi dzięki Pulp Fiction i dwóm częściom Kill Billa, które przyniosły mu dwa Oscary. Nie tylko hollywoodzcy aktorzy marzą o graniu w jego filmach, jednak do tej pory nikomu spoza Hollywood nie udało się zagrać kluczowej roli w jego dziełach. Sytuacja ma ulec zmianie, za sprawą nowego filmu o brutalnym zabójstwie Sharon Tate, żony Romana Polańskiego, którego dopuścili się "wyznawcy" Charlesa Mansona. Tarantino uważa, że postać reżysera powinien zagrać Polak.
Roman Polański najwyraźniej jest bardzo bliski sercu Quentina Tarantino. Ponad 15 lat temu, reżyser stanął w obronie kolegi w programie Howarda Sterna, gdzie podważył prawdomówność Samanthy Geimer, oskarżającej Polańskiego o gwałt.
Nie zgwałcił 13-latki. Uprawianie seksu z nieletnią to co innego niż gwałt - mówił wówczas na antenie.
Kilka dni temu nagranie jego wypowiedzi wypłynęło do Internetu, co oburzyło wielu fanów reżysera. W sprawie tych haniebnych słów wypowiedziała się sama poszkodowana, która przyznała, że po 15 latach mógłby przyznać się do pomyłki:
Nie jestem zła, ale poczułabym się lepiej, gdyby po 15 latach i po zapoznaniu się z faktami, przyznał się do pomyłki - powiedziała.
Quentin Tarantino odpowiedział niemal natychmiast:
Chciałbym publicznie przeprosić Samanthę Geimer za moje nonszalanckie wypowiedzi na jej temat i na temat przestępstwa, jakiego padła ofiarą. Po piętnastu latach zdaję sobie sprawę w jakim byłem błędzie. Pani Geimer ZOSTAŁA zgwałcona przez Romana Polańskiego. Kiedy Howard poruszył temat Polańskiego, niepotrzebnie wcieliłem się w rolę adwokata diabła, żeby wzbudzić prowokację. Nie wziąłem pod uwagę uczuć pani Geimer i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Byłem nieczułym ignorantem, a ponadto nie miałem racji - powiedział.