Ilona Felicjańska przeczytałaswój wywiad w Galii złapała się za głowę. Nie dziwimy się. Opowiadała tam ze szczegółami, jak prosiła i żebrała, żeby wzięli ją do Tańca z gwiazdami. Tańce rytualne i poniżanie się przed decydentami TVN-u trwało aż od... 2 edycji, do której jej nie przyjęto. Płakała...
Teraz Ilona chce to odkręcić. Żali się na Galę na łamach... Faktu. Prawda jest taka, że nigdy nie zabiegałam o udział w programie - przekonuje modelka.
Zabawne. Kilka dni temu opowiadała przecież takie rzeczy:
Kiedyś zadzwoniłam do producentki "Tańca" i powiedziałam: "Pamiętaj o mnie, cały czas bardzo chcę wystąpić." Spotykając się z ludźmi pracującymi w TVN, pytałam: "Czy wiesz, z kim powinnam rozmawiać, jak powinnam? Bardzo mi zależy na tym programie." Nie liczyłam, że ta osoba mnie zaproteguje, ale może komuś podpowie...
Do końca dawali mi nadzieję [na udział w 2. edycji]. Mówili: "Bardzo chcemy, jest pani na liście, cały czas szukamy partnera." Byłam tak blisko celu. Już myślałam, jak to będzie, robiłam plany, a tu nic. Strasznie to przeżyłam. Szłam ulicą i płakałam.
Zapamiętajcie to - PŁAKAŁA, bo nie wzięli jej do Tańca z gwiazdami. Co za pustka... Chyba nigdy nie miała prawdziwych problemów. Ale najlepsze jest to:
Przed tą edycją wysłałam e-maila do dyrektora programowego TVN Edwarda Miszczaka. Napisałam, że mam świadomość, że nie jestem wielką gwiazdą, ale mam swoje cele, priorytety i bardzo mi zależy, żeby w "Tańcu z gwiazdami" wystąpić. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale wcale się nie zraziłam.
Fakt staje mocno w obronie Felicjańskiej, wygląda na to, że na jej gorącą prośbę: Tuż przed emisją pierwszego odcinka show TVN Ilona Felicjańska udzieliła wywiadu jednemu z kolorowych magazynów - pisze. Zrobiła to w dobrej wierze, niestety srogo sie przeliczyła. Gdy w poniedziałek zobaczyła tytuł "Prosiłam, błagałam i w końcu jestem w Tańcu z gwiazdami", była załamana. Ilona jest oburzona taka manipulacją.
Oburzona? Ok, mamy więc pytanie: Jak zatytułowalibyście wywiad, w którym starzejąca się modelka opowiada takie historie? Że chodziła, prosiła, płakała, słała e-maile... Miszczak ją olał, nawet nie odpisał, ale nie zraziła się i prosiła nadal.